czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 4

Rozdział 4 - Nowa rzeczywistość


    Robiłem krok za krokiem, powoli i ostrożnie. Miałem wrażenie, jakby miała przede mną wyrosnąć nagle przepaść. Nie śpieszyłem się, bo i tak nie miałem gdzie. Powoli dłonią smyrałem po ścianie, idąc blisko niej. To mi dodawało pewności. Miałem dość leżenia i byłem głodny, więc postanowiłem pójść do kuchni. Wiedziałem, że powinienem zawołać kogoś, ale wiedziałem też, że i tak przyjdzie czas, kiedy będę musiał sobie radzić sam. Wyczułem ręką poręcz, więc za nią chwyciłem, zaciskając wokół niej palce. Wypuściłem cicho powietrze, stopą wymacałem stopień i zrobiłem krok. Czasami miałem jeszcze odruch otwierania oczu, tak po prostu w chwilach, gdy czułem się mniej bezpiecznie bądź mniej pewnie, ale to nie pomagało. To pogarszało wszystko i tym razem także. Powieki poszły do góry, a moje nogi zgięły się w kolanach. Ogarnęło mnie uczucie, które sprawiło, że znalazłem się w takiej, a nie innej sytuacji. Mojej nowej rzeczywistości. Ciało stało się cięższe, a głowa znowu jak kula do kręgli. Czułem na skórze powietrze, które przecinałem całym sobą. Uderzyłem w schody, jednak tym razem dokładnie to czułem, nie ogłuszyło mnie jak wtedy. Nie wiem ile się turlałem w dół, jednak kiedy skończyłem, leżałem na plecach i zaciskałem powieki, będąc na siebie zły. Zostałem przytomny, wnioskowałem to po krzyku mojej matki, a następnie mocnym ścisku na moich ramionach. Mój brat podniósł mnie do góry, stawiając na nogi jednak cały czas mnie trzymał, jakby się obawiał, że momentalnie upadnę, gdy tylko straci mnie spod swych rąk. Uniosłem powoli dłoń, szukając ciała mojej matki. Chciałem zacisnąć dłoń na jej ramieniu i powiedzieć, że wszystko okej, że upadek i tak prędzej czy później, by mnie spotkał. To było nieuniknione. Zacisnąłem usta w wąską linie i opuściłem ją, gdy nie udało mi się nikogo ani niczego znaleźć. 
- Baekhyun, przecież mówiłam, że jeśli będziesz czegoś potrzebował, to masz wołać! - krzyknęła, ale nie była zła. Była roztrzęsiona i zmartwiona. Znowu. 
- Nic się nie stało - zapewniłem spokojnie. - Będę miał tylko kilka siniaków. - Wszystko bolało mnie niemiłosiernie. Moje ciało i moje wnętrze, nie ważne jak głupio to brzmiało. Chciałem krzyczeć. 
- Już masz ich wystarczająco dużo. - Usłyszałem, nawet o tym nie wiedziałem. Logiczne było, że moje ciało też nie zostało bez szwanku po upadku ze sceny, ale jeszcze nie zostało to napomniane. - Dlaczego nikogo nie zawołałeś skoro czegoś potrzebowałeś? 
    Mogłem wymienić w tamtej chwili sporo powodów, ale to by ją tylko zraniło. Poczułem mocniejszy ścisk na ramieniu, lekko się krzywiąc. Przypuszczałem, że był to znak, że mam przemyśleć swoją odpowiedź. Beom się o mnie martwił i mnie wspierał, ale był też tym starszym, więc starał się żeby jednak wszystko pozostało na swoim miejscu, mimo wypadku który mnie spotkał. Szacunek do naszej matki również. Cofnąłem się lekko do tyłu, mimo wszystko ścisk był trochę przesadny. Wiedziałem jak mam się zachować. Wyrywałem się spod dłoni mojego brata. To miało być delikatnie odsunięcie się, zaledwie o krok. Od kilku dni czułem się jakbym z każdym krokiem napotykał kłodę, tak tym razem napotkałem kolejną. Poleciałem do tyłu, lądując pośladkami na jednym ze schodów. Ogarnęło mnie beznadziejne uczucie.
- Baekhyun... - wyszeptała płaczliwie. 
    Zgiąłem nogi w kolanach i przygryzając wargę, oparłem o nie łokcie. Wmieszałem palce we włosy i zacisnąłem, pochylając głowę. Wypuściłem cicho z siebie powietrze, a następnie uśmiechnąłem się, spoglądając w stronę, gdzie zapamiętałem głosy. 
- Chcę coś zjeść - wyszeptałem. - Po prostu chcę coś zjeść... 
    Od tamtej sytuacji nie wychodziłem z pokoju. Leżałem na łóżku, przy którym podobno miałem wszystko. Jakieś przekąski, które Chanyeol mi zostawił nim poszedł, butelki z wodą, telefon, z którego i tak nie miałem możliwości korzystać. Trzymałem w ręce pilot i przełączałem programy, czekając aż wychwycę coś ciekawego. Stanąłem na jakiejś stacji muzycznej i odetchnąłem, przeciągając się. Słuchałem PSY, a ręką macałem po stoliku nocnym w poszukiwaniu telefonu. Huk. Szukałem dalej. Kolejny huk. Wyciągnąłem się bliżej stolika, macając po nim dokładnie, ale wszystko co dotknąłem po chwili spadało na ziemie. Westchnąłem, siadając powoli i zawołałem brata. Potarłem czoło.
- Spadłeś? - usłyszałem, gdy tylko szarpnął klamką i pchnął drzwi. 
- Nie, ale coś tak - przyznałem.
    Zapanowała cisza, ale zaraz rozproszyły ją mocno stawiane kroki Beoma. Gdy się do mnie zbliżył, zacząłem się wsłuchiwać w rzeczy, które z powrotem odkładał na stolik. Zrzuciłem wszystko co na nim stało. 
- Czego szukałeś? - zapytał, a ja przekręciłem głowę w jego stronę. 
- Telefonu - przyznałem oraz wyciągnąłem rękę do niego, w której magicznie znalazło się owe urządzenie. 
    Zacząłem macać palcami, szukając gdzie jest góra, a gdzie dół. Gdy znalazłem przycisk, nacisnąłem go i zacząłem stukać w ekran, próbując wbić kod odblokowujący. Czułem na sobie wzrok mojego brata, stał nade mną i przyglądał się moim działaniom. Podałem mu komórkę z powrotem. 
- 2711 i wybierz mi numer Chanyeola - poprosiłem. Długo nie czekałem, by usłyszeć dźwięk odblokowania, a następnie wpisywany numer, który mu dyktowałem. Nie chciałem żeby mi wchodził w kontakty i szperał. - Zadzwoń.  
    Zrobił to i oddał mi moją własność. Podziękowałem mu i poprosiłem, by wyszedł. Wsłuchiwałem się w sygnał, ale nikt nie odpowiadał. Brałem pod uwagę, że może być zajęty. W końcu był w studio i pracował. Odetchnąłem i odłożyłem telefon blisko siebie, gdy włączyła się poczta głosowa. Oparłem się plecami o wezgłowie łóżka, a głowę o ścianę. Czekałem. Czekałem aż oddzwoni, wsłuchując się przy tym w naszą piosenkę, która właśnie leciała w telewizji. Gdy się skończyła, prowadzący zaczęli rozmawiać. Mówili o nas, a szczególnie o mnie. W innych okolicznościach, normalnie bym się ucieszył i pożartował sobie, że jestem tym ważniejszym. Już poszły plotki, że odszedłem z zespołu, że mój stan jest taki czy inny, że boję się pokazać ludziom bo mam uszkodzoną twarz bądź ciało. Rozmawiali o tym, a ja mimo że nie widziałem, mogłem sobie wyobrazić te zdjęcia, o których wspominali. Cała ósemka stojąca pod studio wchodząca tam beze mnie. Padło coś o naszej nowej płycie, na której mnie nie będzie. Tak właśnie uznały media. Normalnie poczułbym złość, ale to mogło się okazać prawdą. Bolesną prawdą i to nie tylko dla mnie. Złapałem za pilot i wyłączyłem telewizor, w tym samym momencie mój telefon zadzwonił. Chwyciłem za niego, wyszukałem odpowiedniej strony i przesunąłem palcem po ekranie, odbierając. Przysunąłem go do ucha.
- Chanyeol? - zapytałem. 
- Tak. Przepraszam, że nie odebrałem, ale byłem w trakcie rozmowy. - Pokiwałem lekko głową do siebie. - Stało się coś?
- Mógłbyś coś dla mnie zrobić? - zapytałem, uśmiechając się lekko pod nosem. 

4 komentarze:

  1. Hej,
    och, bardzo ciężko jest mu w tej sytuacji, że nie widzi, ale mam nadzieje, że jednak da radę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    rozdział wspaniały, bardzo ciężko jest mu się odnaleźć w tej sytuacji, w tym, że nie widzi, ale na pewno da radę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    rozdział wspaniały, ciężko jest się Baekhyun'owi odnaleźć w tej sytuacji, że nie widzi, ale na pewno da radę...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń
  4. 37 year-old Information Systems Manager Tessa Viollet, hailing from Aldergrove enjoys watching movies like Joe and Table tennis. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a E-Class. Wiecej informacji tutaj

    OdpowiedzUsuń