czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 17

Rozdział 17 - Gabinet



    Ostatnie dwa tygodnie były bardzo chaotyczne i wcale niemniej męczące. Dwa teledyski zostały oficjalne opublikowane, a płyta wydana. Pobiliśmy własny rekord ilością sprzedanych albumów przedpremierowo, to było niesamowite jak fani wierzyli w naszą twórczość. Nie słysząc piosenek, zamawiali płyty w przeróżnych i czasem zwariowanych ilościach. Chłopaki codziennie spędzali sporo czasu na czytaniu komentarzy oraz krzyczenie, że mamy kolejny milion więcej w wyświetleniach. Obawialiśmy się reakcji exo-l na to, co szykowaliśmy na ten comeback, jednak póki co wszystko było lepiej niż zakładaliśmy. W ciągu tego całego zamieszania związanego z naszymi nowościami, dostaliśmy jeden wieczór wolnego i spędziliśmy go na świętowaniu. Najpierw wyszliśmy się porządnie najeść, a potem zrobiliśmy wypad na kręgle, który udało nam się ukryć przed fanami do samego końca. W dormie pozwoliliśmy sobie na piwo oraz niezdrowe przekąski, robiąc maraton filmowy, który skończył się dla nas wszystkich spaniem w salonie. Nieliczni mieli szczęście, utrzymując swoje pozycje na kanapach do samej pobudki. W większości leżeliśmy na podłodze, a przeróżne części naszych ciał robiły sobie wzajemnie za poduszki. To była przyjemna odskocznia od naszej pracy, która była ciężka i nieraz zabierała nam dwa dni z życia. Byliśmy zmęczeni, ale teraz mieliśmy jeszcze więcej do roboty. Zbliżały się spotkania z fanami oraz występy w różnych programach jako promocja dwóch tytułowych piosenek. Codziennie przeprowadzaliśmy godzinne próby i to były moje pierwsze chwile na choreografii z chłopakami. Oni tańczyli, a ja siedziałem pod ścianą, zajmując się jedynie śpiewaniem nawet, kiedy oni sobie to odpuszczali. 
    Wstałem z podłogi, gdy dali sobie kilkuminutową przerwę na napicie się i wzięcie głębszego oddechu. Dotykając ścian, przemieszczałem się powoli w stronę luster. Kiedy do nich dotarłem, odwróciłem się przodem i zacząłem cofać. Przeciągnąłem się, a następnie podrapałem po głowie.
- Jak wygląda układ podczas refrenu? - zapytałem ciekawy.
    Nie czekałem długo, by ktoś przede mną stanął.
- Musisz... - Jongin przeciągnął, łapiąc mnie za ręce i ustawił odpowiednio. Zaczął nimi poruszać, tak jak było w choreografii, nucąc pod nosem naszą piosenkę. 
    Szło nam nijak, więc prychnąłem rozbawiony, twierdząc że jednak pasuję. Chłopaki nie odpuścili, próbując słowami mi to podsunąć. Starałem sobie wyobrazić dokładnie wszystko co mi opisywali, ale bardziej mnie to bawiło niż pomagało. Sehun szturchnął mnie lekko ramieniem.
- Ściągnij buty. 
- Po co? - Przekręciłem się w jego stronę, a on pomasował mnie po barku. 
- Mam pomysł. 
    Powoli usiadłem na podłodze i pozbyłem się obuwia. Młodszy zabrał je ode mnie i prawdopodobnie odstawił na bok, podczas gdy lider złapał mnie za rękę, pomagając wstać na nogi. Odetchnąłem i opuściłem ręce wzdłuż ciała. 
- Chanyeol, podejdź - powiedział, a ja poczułem się zbity z tropu. Pokręciłem głową, jakbym próbował się rozejrzeć, aż w końcu duża dłoń rozczochrała mi włosy, stykając się ze mną swoim bokiem. - Stań za nim i przyciągnij go do siebie, a ty Baekhyun stań swoimi stopami na jego. 
    Analizowałem to co powiedział i dopiero po chwili dotarło do mnie, jak i pozostałych, co wymyślił.
- Jak mi zmiażdży stopy, to ty będziesz skakał na występach - prychnął rozbawiony, a następnie objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. 
    Zachłysnąłem się powietrzem, kładąc dłonie na jego przedramionach, które spoczywały na moim brzuchu i ostrożnie ułożyłem stopy na jego butach. Skinąłem głową, dając znać, że ustawiłem się prawidłowo, a on powoli mnie puści, jednak nie na długo. Nasze przedramiona się ze sobą stykały, a duże dłonie leżały na zewnętrznej stronie moich.
- To musi idiotycznie wyglądać - powiedziałem rozbawiony, czując jak Chanyeol kręci się i ciągle poprawia. 
- Tylko trochę - zapewnił Jongdae. Po tym skąd dochodził głos wnioskowałem, że usiadł na ziemi. Pozostali pewnie też. 
    Zaczęliśmy się przemieszczać po sali, sprawdzając czy dajemy radę z utrzymaniem się, ale szło nam nieźle. Czerwonowłosy trzymał mnie dość mocno jakby miał obawy, że wysunę się z jego rąk. Poprosiłem go szeptem, by rozluźnił trochę uścisk, jednak śmiechy pozostałych mnie zagłuszyły. Nachylił się do mnie, przez co wyraźnie odczułem jego ciało na moim, i przekręciłem głowę, by powtórzyć mu moją prośbę prosto do ucha.
    Jeden z chłopaków puścił piosenkę, a następnie przewinął do refrenu. Chanyeol starał się to zatańczyć tak, jakby była to normalna próba, ale to nie było najwygodniejsze, więc muzyka była po prostu tłem do naszych, o wiele wolniejszych ruchów.
- Dałeś mu za cień kogoś, kto ma dwie lewe nogi w tańcu! - zawołał Jongdae, śmiejąc się.
- Chanyeol jest największy - powiedział, usprawiedliwiając swój wybór. 
- Ty, Jongin i Chanyeol jesteście podobnego wzrostu.
- Tak... - przeciągnął, potwierdzając i podszedł do nas, gdy przerwaliśmy. - Ale Yeol dalej jest tym największym. 
    Nie widziałem tego, ale byłem pewny, że machał rękami, porównując ich budowy ciał. Mimo że nie poszło nam mistrzowsko, to chociaż oczami wyobraźni miałem podgląd na to, jak wyglądał kawałek układu. Podobał mi się, był bardzo żywy, czyli tak jak podejrzewałem. Jeszcze bardziej chciałem to zatańczyć i jeszcze mocniej uderzyło we mnie to, że znaleźli na moje miejsce zastępstwo. Nie miałem im tego za złe i starałem sobie wmówić, że dobrze zrobili, a mnie to nie ruszało ani trochę, ale to było zbyt wielkim kłamstwem. Dotknęło mnie to mocno, a jeszcze bardziej fakt, że żaden z nich mi o tym nie powiedział. Na jaw wyszło to przypadkiem. 
    Zszedłem z butów Chanyeola i odsunąłem się, zmierzając przed siebie. 
- Zróbmy teraz śpiew i taniec. - Zadecydował lider i dogonił mnie, łapiąc za ramię. 
    Podał mi do ręki wyłączony mikrofon i podprowadził do krzesła, które prawdopodobnie było ustawione na tyłach. Odetchnąłem cicho, kręcąc urządzeniem w dłoni i czekając, aż dadzą mi znać, że zaczynamy. Jeden z nich gwizdnął, a po pomieszczeniu rozniosła się muzyka. 

•••
    Do dni zapełnionych próbami doszły nam spotkania z fanami. Pełne oraz długie godziny na sali wypełnionej tańcem chłopaków zostały skrócone do trzech, a resztę mieliśmy spędzić na fansignach. Nie odbywały się one w komplecie, zostaliśmy podzieleni na trzy grupy i dostaliśmy inne terminy. Nie były to duże odstępy czasu, a kwestia dnia bądź dwóch. 
    W fansignu, w którym brałem udział, był jeszcze Sehun, Minseok, Junmyeon, Jongdae oraz Jongin. Wysiadłem z samochodu zaraz za Xiuminem, którego złapałem prędko za nadgarstek. Gdy przemieszczaliśmy się w stronę budynku byliśmy zasłani przez ochronę oraz ludzi ze staffu. Staraliśmy się iść jak najszybciej i wychodziło nam to całkiem sprawnie. Zaczynałem mieć w tym jeszcze większą wprawę niż wtedy, kiedy wszystko widziałem.
    Weszliśmy do windy, a gdy dali mi znać, że drzwi zostały zamknięte uchyliłem powieki głęboko oddychając. Oparłem się o jedną ze ścian i pokiwałem głową jako odpowiedź na wszelkie pytania czy aby na pewno ze mną w porządku. Na górnym piętrze poprawiono nam makijaż oraz włosy. Czekaliśmy do równej godziny i dopiero wtedy zeszliśmy na dół. Wszystko odbywało się w ogromnej hali i nie potrzebowałem wzroku, by wiedzieć, że była ona pełna. Z małą pomocą wszedłem za chłopakami na podest i ustałem obok nich. Nie chciałem siadać, choć proponowano mi to kilka razy. Chciałem przywitać się z fanami jak należy. Tak też się stało. Pochyliłem się wraz z przyjaciółmi, głośno witając się z exo-l, które dla nas przyszły. Każdy z nas po kolei przedstawił się, a następnie powiedział kilka słów od siebie. Był to mój pierwszy raz od wypadku, kiedy miałem styczność z fanami. Czułem się poddenerwowany oraz dość niepewny moich ruchów, ale zostałem otulony wsparciem, które dochodziło z naprzeciwka. Fani głośno krzyczeli, tak po prostu bądź w odpowiedzi na pytania lidera. 
    Usiadłem na kanapie z Sehunem oraz Jonginem, dostaliśmy do rąk mikrofony i zaczął się fansign. Każdy z nas miał swoje pięć minut, które starał się wykorzystać jak najlepiej. Cały czas żartowaliśmy, starając utrzymać się jak najlepszą atmosferę. Chłopaki przyjmowali podarunki od dziewczyn stojących najbliżej podestu, a gdy było coś dla mnie podawali mi to, wsuwając do rąk i głośno opisywali, dopytując ową fankę czy aby na pewno wszystko się zgadza. Uśmiechałem się tak szeroko jak tylko umiałem i dziękowałem, a następnie dokładnie gładziłem prezent.
    Jongin zaczął grę, która polegała na wybraniu dwóch fanek, które dostawały przy tym możliwość zadania nam pytania bądź jakiegoś zadania do wykonania. Przeważnie były to pytania o nasz comeback lub prośby o spojrzenie w oczy fance przez konkretną ilość sekund, którą moi koledzy zmniejszali do minimum. Słuchałem rozbawiony, jak wykręcają się z prywatnych pytań lub tych, na które nie mogliśmy odpowiedzieć. Gdy przyszła moja kolej, wstałem z pomocą Sehuna i podszedłem z nim do krawędzi sceny, złapał mnie wtedy naprawdę mocno oraz boleśnie, jakby miał większy uraz do tego niż ja. Usiadłem tam, uśmiechając się na stłumione piski exo-l, od których dzieliło mnie może kilka metrów. Poprawiłem włosy i odetchnąłem cicho, prostując plecy. W moim brzuchu kumulowała się wielka kulka nerwów. Przysunąłem mikrofon do ust. 
- Nie za bardzo wiem kto się zgłasza... - przyznałem, podśmiewając się i podrapałem powoli palcem po policzku. - Pewnie wszyscy, prawda Sehunnie?
- Hm? - mruknął, zajmując miejsce obok mnie. - Nie widzę żeby ktokolwiek się zgłaszał - powiedział, a ja odwróciłem głowę w jego stronę. - Tak szczerze, to niektórzy kierują się do wyjścia, więc chyba powoli będziemy kończyć.  
    Po sali rozniósł się śmiech.
- Aish... Sehunnie! - zaśmiałem się krótko. - Aż taki jesteś zazdrosny? - zapytałem i przekręciłem głowę z powrotem w stronę publiczności. - Kłamie, prawda? 
    Uśmiechnąłem się, słysząc potwierdzają odpowiedź i zawierciłem się w miejscu. Zacząłem się rozluźniać i z każdą chwilą było tylko lepiej. Poza faktem, że nie widziałem twarz osób stojących przede mną, wszystko było tak samo jak na poprzednich spotkaniach. Miałem jedynie nadzieję, że fanki nie czuły się niezręcznie w całej tej sytuacji.  
- Hm, nie wiem kogo powinienem wybrać - przyznałem, zastanawiając się, jak to rozegrać. Odchrząknąłem i szturchnąłem lekko chłopaka obok. - Ja kogoś wylosuję, a ty będziesz kontrolował - powiedziałem, kręcąc mikrofonem w dłoni. - Wiecie, to trochę jakby światła były zgaszone, a jedyną osobą, która ma specjalne gogle jest Sehun.
    Chłopak prychnął rozbawiony, wstając. 
- Co z tego będę miał? - zapytał, pomagając mi wstać. 
- Postaram się nie pogrążyć cię, jak padnie pytanie o bałagan w twoim pokoju - odpowiedziałem, a chłopak mnie tylko trącił, ale wiedziałem, że uśmiecha się i stara nie zaśmiać. 
- Dobrze wiesz, że nie padnie takie pytanie! - zawołał Jongdae. - Znowu cała uwaga skupia się tylko na tobie, Baekhyun!
    Zaśmiałem się i wskazałem palcem w stronę skąd dobiegł głos. 
- Słyszycie jacy są zazdrośni o moje Aeries? - mruknąłem do mikrofonu i niespodziewanie wskazałem nim w przypadkowe miejsce. 
    Po hali rozniósł się śmiech, a następnie momentalne wstrzymanie oddechu. Nikt się nie spodziewał, że teraz wybiorę jedną z osób i o to mi właśnie chodziło. Uśmiechnąłem się, słysząc jak rozbawiony lider upomina Sehuna, który najwidoczniej też się nie spodziewał i nie załapał, że to już. Czekałem aż oceni, którą dokładnie osobę wskazywała końcówka mojego mikrofonu i skinąłem głową, dziękując mu, gdy potwierdził dziewczynie, że to jej szczęśliwy dzień. Pomachałem powoli rękami jakbym były skrzydłami, czekając aż zastanowi się czy woli zadać mi pytanie, czy zadanie.
- Otwierasz oczy tylko na krótki moment - powiedziała zasmucona tym. - Mógłbyś mieć je otwarte przez całe spotkanie? Są bardzo ładne.
    To nie było specjalnie, po prostu jeszcze nie przyzwyczaiłem się do chodzenia z otwartymi oczami, tak się działo tylko, kiedy byłem gdzieś z Chanyeolem, który cały czas mnie upomniał. Otwierałem oczy nieświadomie i prędko je zamykałem, gdy orientowałem się, że są otwarte. Miałem taki odruch i nie miało to na celu nikogo drażnić. Oblizałem przyschnięte usta, a następnie uniosłem powieki. 
- Spróbuję - powiedziałem, uśmiechając się przed siebie. - Jeszcze do tego nie przywykłem, więc kiedy je zamknę musicie mnie upominać.
    Podrapałem się po tyle głowy, myśląc nad tym gdzie powinienem wskazać. Nie byłem pewny, z której części wybierali chłopaki, a chciałem zrobić tak aby nie było ciągle z jednego miejsca. Przekręciłem się w stronę Sehuna, ustając lekko na palcach i szepnąłem do niego w tej sprawie. Skinąłem głową, przyjmując do siebie jego odpowiedź, a gdy tylko skończył do mnie mówić, wskazałem ręką w dół. Wybrałem dziewczynę, która stała naprzeciwko mnie, gdy siedziałem oraz która tłumiła w sobie piski. Przykucnąłem powoli i ostrożnie, przechylając lekko głowę na bok, a następnie uśmiechnąłem się pod nosem. Bardzo dobrze słyszałem, jak szeptała spanikowana, ale nie widziałem czy do siebie, czy do kogoś z kim przyszła. 
- Jesteś tu ze swoim chłopakiem? - zapytałem. - Słyszę, jak coś mówisz i zastanawiam się do kogo, bo chyba nie do mnie - zaśmiałem się.
    Wyciągnąłem w jej stronę rękę, w której trzymałem mikrofon, ale mimo wszystko była chyba zbyt duża odległość, abym do niej dosięgnął. Usłyszałem, jak jeden z chłopaków zeskakuje ze sceny, a chwilę po tym w głośnikach rozniósł się drżący, kobiecy głos.
- N-nie...
- To z kim? - dopytałem, z powrotem siadając na skraju podestu.
- Mamą - odpowiedziała na jednym wdechu.
    Uśmiechnąłem się i zaśmiałem do mikrofonu.
- Czuję się jakbym poznał jedną z moich teściowych - zażartowałem, a mój śmiech stał się jeszcze głośniejszy, gdy po sali rozniosły się piski, a za moimi plecami dogryzanie mi na reakcje Aeries.  
    Poprawiłem włosy, a następnie przeciągnąłem się. Poczekałem chwilę aż atmosfera się uspokoi, a potem przypomniałem o pytaniu.
- Odkąd wyszły piosenki cały czas zastanawiam się z przyjaciółkami, czy to ty tańczysz w teledysku do Monster - przyznała. - To naprawdę jesteś ty?
    Siedziałem chwilę w ogóle, nie ruszając się. Nie przypuszczałem, że padnie takie pytanie, tym bardziej że nasłuchałem się jaki tamten chłopak jest do mnie podobny. Skrzywiłem się w głębi na samo wspomnienie, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech, gdy zacząłem masować kark. 
- Exo-l to najlepsi detektywi - powiedziałem powoli wstając z pomocą Minseoka, który do mnie podszedł. Nie byłem pewny czy mogłem odpowiedzieć wprost na to pytanie dlatego zostawiłem, to jako moją ostateczną odpowiedź.
    Skończyliśmy zabawę, która trwała więcej niż prawdopodobnie było to planowane i przeszliśmy do stołów umieszczonych obok sceny. Każdy z nas zajął wyznaczone miejsce oraz dostał kilka markerów - tak w zapasie, gdyby któryś się wypisał. Czekaliśmy aż ochrona przepuści osoby, które miały możliwość zamienia z nami kilku słów czy zdobycia autografów. Z jednej strony uwielbiałem ten moment spotkań, a z drugiej wolałem żeby go nie było. Mieliśmy możliwość bliższego kontaktu z naszymi fanami, dowiadywaliśmy wtedy mnóstwa rzeczy i sami mogliśmy o pewne dopytać, ale nie każdy mógł to dostać. Choćbyśmy chcieli, nie byliśmy w stanie poświęcić czasu każdej osobie, która zjawiała się na fansignie. Fanów było za dużo i chociaż nie raz próbowaliśmy powalczyć o zwiększenie ilości miejsc - manager odmawiał.
    Kolejka ruszyła, a do mnie podeszła pierwsza osoba. Uśmiechnąłem się, odchylając głowę i zakręciłem pisakiem między palcami zadowolony z siebie, że udaję mi się utrzymać powieki w górze. Chciałem się przywitać, ale usłyszałem tylko szloch, a następnie mnóstwo kroków, które świadczyły o biegu. Spiąłem lekko ramiona, słysząc gdzieś w oddali, jak jedna z fanek mówi do kogoś, że boi się popatrzeć mi w oczy. Na moim ramieniu zacisnęła się mocno dłoń lidera, a ja tylko skinąłem lekko głową, dając znać, że może podejść kolejna osoba. 
    Dziewczyna podsunęła mi album z płytą, a ja po wymacaniu odpowiedniego miejsca na okładce podpisałem się, robiąc przy tym jedynie serduszko. Nie ryzykowałem z pisaniem słów od siebie, bo nie byłem pewny co z tego mogłoby wyjść. Mój podpis miałem już na tyle wyćwiczony, że nie musiałem nawet patrzeć, co innego było z pisaniem jakichś notek czy rysowaniem.
- Zadedykujesz mi? - zapytała nieśmiało, na co rozchyliłem lekko usta.
    Odchrząknąłem, obracając album bokiem do siebie, jak i do niej. Przekręciłem się lekko i podsunąłem jej swoją rękę, w której trzymałem marker. 
- Możesz mi z tym pomóc? - zapytałem, uśmiechając się lekko.
    Po chwili drobna oraz gorąca dłoń spoczęła niepewnie na mojej. Czułem bardzo dobrze, jak mocno drżała, pisząc krótką dedykację, która polegała na zwyczajnym napisaniu dla kogo to było. Dziewczyna zapłakanym głosem podziękowała, niechętnie puszczając moją rękę i odeszła, wcześniej zabierając album. Nim zdążyłem zawołać kolejną osobę, mężczyzna ze staffu, przykucnął przy mnie i przypomniał o zakazie dotykania się z exo-l. Mieliśmy unikać sytuacji, kiedy będą nas dotykać, ale sądziłem, że w moim przypadku będzie na to inne spojrzenie. W końcu nie mogłem dać im tego czego chciały, więc chociaż rekompensowałem to w jakiś sposób możliwością potrzymania mnie za rękę. Nie raz o to prosiły.
    Próbowałem przekonać pracownika, by zmienił zdanie, ale nie było takiej możliwości. Kiedy pozwalałem dotykać siebie, pozostali również musieliby na to przystać aby zachować sprawiedliwość dla fanów. To nie było tak, że nie lubiliśmy ściskać dłoni z osobami, które nas tak mocno wspierały. Po prostu bycie dotykanym czy głaskanym na różne osoby przestawało być komfortowe po pierwszej setce. Byliśmy ludźmi i chcieliśmy być w miarę możliwości traktowani jak ludzie, a nie jak zwierzątka w ZOO. Potrzebowaliśmy chociaż trochę prywatności i kawałek strefy osobistej.
    Podchodziła do mnie coraz większa ilość ludzi, a atmosfera nie była taka jakbym tego chciał. Starałem się na wszelkie sposoby od razu ją rozluźniać, żartując sobie czy tryskając pozytywną energią. Próbowałem zagadywać exo-l czy zostawiać na okładkach coś więcej niż sam autograf, wciąż nie były to długie notki, ale jakieś drobne oraz śmieszne rysunki. Imiona były dla mnie wyzwaniem, którego podejmowałem się raz na jakiś czas i to z pomocą osób ze staffu. Fani nie mogli mnie dotykać, ale pracownicy bez problemu. Mimo moich starań, większość dziewczyn czuła się niezręcznie i nie dało się tego ukryć. W pewnym momencie zamknąłem oczy, myśląc że to chociaż trochę pomoże i tak się stało. Między mną, a nimi nie było tego czego każdy z zespołu zawsze mi zazdrościł, czyli niekończącej się rozmowy. Nie mogłem pogodzić się z myślą, że nie idzie mi zagadywanie fanów i nieustannie próbowałem do samego końca. Kiedy słyszałem płacz, tak jak zawsze starałem się ożywić atmosferę i prosiłem, by owa osoba nie płakała. Nie lubiłem, kiedy płakali i nie do końca mogłem zrozumieć dlaczego tak reagują.
    Zostały ostatnie osoby, a ja zaczynałem odczuwać ulgę, że zbliżamy się do końca. Nie chciałem zostawiać fanów, ale musiałem zaczerpnąć głęboki wdech na świeżym powietrzu. Było mi duszno i z każdą chwilą coraz gorzej, kiedy pojedyncze osoby podchodziły bez słowa, by tylko zgarnąć podpis i odejść nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.
- Wyglądasz na smutnego... - Usłyszałem, na co uniosłem głowę. Bezproblemowo rozpoznałem dziewczynę po jej głosie, to ona prosiła mnie o mienie otwartych oczu. 
- W żadnym wypadku - zapewniłem szybko, uśmiechając się i zacząłem macać po albumie, który mi podsunęła. Uchyliłem powieki, wykonując sprawnie podpis na twardej tekturze. 
- Wystarczy mi sam podpis - powiedziała cicho, na co powoli zamrugałem. - Nie chcę żebyś robił coś, przez co ci przykro albo z czym jest ci trudno...
    Uśmiechnąłem się pod nosem, słysząc to, ale zaraz skierowałem się w jej stronę, słysząc jak dławi w sobie szloch. 
- Nie płacz - poprosiłem. - Naprawdę nie lubię, kiedy płaczecie...
    Poczułem na dłoni gorącą krople i wyobraziłem sobie, jak dziewczyna musi stać nade mną oraz ze wszystkich sił próbować powstrzymać się przed głośnym zapłakaniem. Chciała udawać, że nie płacze.
    Chciałem jakoś zareagować, tym bardziej że była ostatnią do mnie osobą. Wstałem pośpiesznie, podpierając się na blacie i zastygłem w miejscu, słysząc huk. Kaszlnąłem, dociskając opuszki palców do drewna. Był to dźwięk tłuczonego szkła i nie dało się pomylić tego z niczym innym. Strąciłem szklankę, ale masa szeptów dookoła zaniepokoiła mnie tak samo, jak to, że chłopaki od razu szybko podeszli, zaczynając przepraszać. Spiąłem się mocno, słysząc dźwięk rozrywania ręcznika papierowego i tego jak wręczyli go dziewczynie przede mną. 
- Oblałem cię..? - zapytałem, ale dziewczyna pośpiesznie zaprzeczyła. Kłamała. Przełknąłem wielką gulę w gardle, a po moim kręgosłupie przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Chwyciłem za album należący do dziewczyny, ale nie podałem jej go, czując na nim mnóstwo wody. - Przepra...
    Nim zdążyłem przeprosić. Zostałem odciągnięty do tyłu przez pracowników, z którymi tu byliśmy. Wszystko dookoła stało się nagle chaotyczne, a głosy zlały się w jedno. Zapiekły mnie oczy, więc pozwoliłem się ciągnąć gdzieś dwóm kobietom. Bardzo szybko opuściliśmy halę i jeszcze szybciej znalazłem się w podstawionym już samochodzie. Byłem zdezorientowany, a sytuacja sprzed chwili sprawiła, że czułem się jakbym dostał mocnego kopniaka w brzuch oraz klatkę piersiową, powodując ból w moich płucach. Odjechaliśmy po długiej chwili, gdy dołączyli Minseok z Sehunem. 

•••
    Zatrzymaliśmy się pod dormem, ale nie było mi dane do niego nawet wejść. Opuściłem samochód tak, jak mi kazano i oparłem się o jedne z drzwi. Przycisnąłem dłoń do oczu, drażniąc skórę mokrymi rzęsami. Moje serce biło szybko oraz mocno, a oddech zdecydowanie był płytszy. Starałem się brać głębokie wdechy, ale to nic nie dawało. Wyprostowałem się, słysząc zbliżające się kroki. 
- Idziemy, Chanyeol i Yixing zaraz dołączą - powiedział mężczyzna, a następnie ramię w ramię dostałem się z nim do samochodu, ale innego niż ten, którym przyjechaliśmy.
    Nie byłem pewny co miała na celu ta zamiana pojazdu, ale nie zawracałem sobie dłużej tym głowy. Usiadłem, zapinając pas i oparłem skroń o zimną szybę. Nie czekaliśmy długo wraz z kierowcą, ruszyliśmy od razu, gdy brunet zatrzasnął za sobą drzwi od strony pasażera. 
- Jak było? - zapytał Chanyeol, przekręcając się w moją stronę.
    Uchyliłem powoli powieki, ale nie drgnąłem nawet o milimetr. Milczałem, nie będąc pewnym jak długo to trwało.
- Nie jestem pewny - przyznałem mechanicznie. - I świetnie, i beznadziejnie. 
    Chanyeol zawiercił się w miejscu prawdopodobnie zaniepokojony. Usłyszałem tylko jak odpina pas i przysuwa się do mnie bliżej. 
- Coś się tam wydarzyło? - zapytał, kładąc dłoń na moim kolanie, którym po chwili potrząsnął z powodu braku odpowiedzi.
- Oblałem fankę - odpowiedziałem krótko, ściągając na siebie również wzrok Chińczyka. 
    Obydwoje wwiercali we mnie spojrzenia.
-  Szklanki bardzo łatwo strącić - odezwał się Yixing. - Każdemu mogło się to zdarzyć, nie obwiniaj się.
    Chanyeol przeczesał mi włosy palcami głęboko oddychając.
- Nie wylałeś tego specjalnie. Poza tym, nawaliła osoba, która ustawiła ci szklankę przy krawędzi, a nie ty - powiedział, gładząc moje kolano.
    Przekręciłem bardziej głowę w stronę okna, ale położyłem swoją dłoń na jego. Zacisnąłem ją lekko, przez co naparł jeszcze bardziej na moją nogę. Wypuściłem z siebie cicho powietrze. Źle się czułem z sytuacją, która miała miejsce na spotkaniu i z tym, jak ono się momentalnie dla mnie skończyło. Nie tak powinny wyglądać zakończenia.
- Gdzie jedziemy? - zapytałem po chwili gładzenia jego skóry moimi opuszkami palców. 
- Manager chce coś z tobą omówić, a od Yixinga czegoś chcą z wytwórni.
- A ty? - Odwróciłem głowę w jego stronę i przymrużyłem oczy, gdy kciukiem starł łzę z kącika mojego oka.
- Na siłownię.
    Skinąłem głową, przejeżdżając dłońmi po twarzy i odchyliłem głowę. Chanyeol odpiął mi pas, a następnie z wyczuciem przyciągnął do siebie i wsunął palce w ciemne kosmyki moich włosów. Delikatnie przyciągnął moją głowę tak, bym oparł się o jego bark. Zrobiłem to bez większego wahania, stykając czoło z jego gorącą szyją. Drapał mnie lekko oraz przyjemnie, opierając brodę o czubek mojej głowy, a ja po prostu siedziałem i bawiłem się materiałem jego bluzy. Uspokoiłem się trochę, mając jego ciepło blisko siebie i zacząłem się na nowo zastanawiać nad tym, o czym rozmawialiśmy pamiętliwej nocy w moim łóżku.
    Zatrzymaliśmy się na miejscu i wysiadłem, ociągając się przy tym. Pożegnałem się niechętnie z Chanyeolem, trzaskając drzwiami i ruszyłem z Yixingiem do budynku. Podprowadził mnie do gabinetu naszego głównego managera i opuścił mnie dopiero, gdy znalazłem się po chwili czekania, w środku.
    Przywitałem się z mężczyzną, ściskając z nim dłoń i usiadłem w fotelu ustawionym przy biurku. Zakręciłem się lekko w miejscu, nie wiedziałem czego się w ogóle spodziewać i nie byłem pewny co konkretnie chciał ze mną omawiać. Powinno mnie to cieszyć, w końcu czekałem aż zrobi krok w mojej sprawie i zacznie ze mną rozmawiać jak wcześniej, jednak teraz miałem mieszane uczucia, tym bardziej że było to tak nagle oraz o wieczornej porze.
- Chciał się pan ze mną widzieć żeby coś omówić - odezwałem się, stukając palcami w podłokietniki. 
- Tak, to prawda, Baekhyun - przyznał, a do moich uszu dotarło jego ciężkie westchnięcie. Jego krzesło nieprzyjemnie zaskrzypiało, gdy zaczął się na nim poprawiać bądź wiercić jak ja. - To nie będzie łatwa rozmowa i chciałbym żebyś mnie uważnie słuchał i mi nie przerwał, kiedy nie będę wymagał od ciebie odpowiedzi. 
    Skinąłem lekko głową, wciskając mocniej plecy w oparcie. Złapałem się na tym, że miałem otwarte oczy, ale wcale mnie nie ciągnęło do zamknięcia ich. Czułem, że muszę mu to pokazać oraz, że on w jakiś sposób tego ode mnie oczekuje.
- Świetnie poradziłeś sobie z nagraniem płyty i słyszałem, że spędzałeś mnóstwo godzin w studio żeby wszystko było jak należy - powiedział, a po pomieszczeniu zaczął roznosić się dźwięk twardo stawianych kroków. - To się ceni, Baekhyun. Myślę, że dużo osób na twoim miejscu porzuciłoby karierę. 
    Mężczyzna zawiesił głos, więc uznałem, że to moment kiedy wymaga ode mnie odpowiedzi. 
- Nie odczuwam potrzeby opuszczania zespołu. Szczególnie teraz, kiedy udowodniłem sobie, że dalej mogę dużo, a nawet jeszcze więcej - przyznałem, pochylając się lekko do przodu. Oparłem przedramiona o uda i wypuściłem wdech. - Miałem obawy i wiele sytuacji pchało mnie do zrobienia tego, o czym pan mówi.
- Jakie to były sytuacje? 
    Cofnąłem się myślami do wcześniejszych chwil, gdy nachodziła mnie myśl, że nie nadaję się do zespołu, tak jak przed wypadkiem.
- Wywiad i wieczór, podczas którego ćwiczyłem grę na keyboardzie - powiedziałem to co jako pierwsze przyszło mi na myśl oraz to co we mnie cały czas mocno siedziało.
    Mężczyzna mruknął tylko w zastanowieniu i na nowo usiadł na swoim krześle. Uniosłem głowę mocno dociskając stopy do podłogi. 
- Twardy z ciebie zawodnik, nie da się ukryć - rzekł, wydając z siebie przy tym cichy odgłos rozbawienia. - Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś teraz pod wielkim znakiem zapytania?
- Nie rozumiem - przyznałem, marszcząc lekko brwi i wyprostowałem plecy. 
- Baekhyun - wypowiedział ciężko. - Mam obawy, że EXO stanie przez ciebie w miejscu. Pozostali będą robić wszystko pod ciebie i dostosowywać się również do ciebie. Poza tym jesteś w pewnym stopniu ograniczeniem. Kiedy gdzieś zapowiadają, że - EXO pojawi się tu i tam - to oznacza że pojawi się cały zespół, w tym ty. Myślisz, że zdołasz wszystkiemu sprostać?
   Kaszlnąłem cicho, drapiąc się po szyi.
- Oczywiście, że tak.
- Tak? - dopytał. - A co jeśli wyślemy was do Weekly Idol albo będziemy chcieli nakręcić coś na wzór EXO ShowTime? Co wtedy, Baekhyun? - Odetchnął głęboko i zawiercił się, kładąc dłonie dość głośno na biurku. - Myślisz, że będziesz w stanie normalnie w tym uczestniczyć? Bo skoro jesteś w zespole, to oznacza, że twoim obowiązkiem jest udział z pozostałymi, a jeśli stałoby się tak, że nie pojawisz się, bo zaplanują jakieś zadania, w których wzrok jest konieczny - fani będą niezadowoleni, a wiesz czego nie chcemy? Niezadowolenia fanów.
- Dam radę - zapewniłem, jednak mój głos wcale nie zabrzmiał przekonująco, nawet dla mnie.
- Nie, Baekhyun. Nie dasz rady i w tym przypadku same chęci nic nie wskórają. - Westchnął ciężko. - Powiedz mi co się wydarzyło dzisiaj na spotkaniu. 
    Spiąłem się lekko, słysząc to i przygryzłem wargę na krótką chwilę. Nie przypuszczałem, że był aż tak na bieżąco. Wyprostowałem się, mając nadzieję, że wyglądam na bardziej pewnego siebie. 
- Przypadek strąciłem szklankę, oblewając przy tym jedną z fanek - powiedziałem zawstydzony tamtym czynem.
- Dokładnie, oblałeś fankę - powiedział, mocno naciskając na słowo "oblałeś". Wstał i ustał przede mną, prawdopodobnie opierając się przy tym o biurko. - Jutro będzie o tym głośno, bo na pewno media już o tym słyszały. Prawdopodobnie są też zdjęcia. Taki czyn wcale dobrze o tobie nie świadczy. Ani o tobie, ani o zespole. 
- To był przyp...
- Nie przerywaj. - Wszedł mi w słowo, a ja zamilkłem wraz z jego upomnieniem. - Pomijając samo tamto zdarzenie. Pierwsza fanka uciekła po podejściu do ciebie, pewnie bała się i nie wiedziała jak się zachowywać przy niewidomym idolu. Nie dziwię się, bo prawdopodobnie sam bym nie wiedział jak. Ludzie nigdy nie wiedzą, jak zachowywać się przy osobie niepełnosprawnej bądź ewidentnie chorej. Z tego co wiem, to mnóstwo osób również czuło się niekomfortowo w twojej obecności i odchodzili z niezadowoleniem, którego - tak jak wcześniej już powiedziałem, nie chcemy.   
    Bawiłem się nerwowo swoimi dłońmi, słuchając uważnie wszystkiego co do mnie mówił. Ściskało mnie mocno w brzuchu, a w głowie zaczynało mi się kręcić. Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić, co odpowiedzieć ani jak zareagować. Chciałem udowodnić wiele rzeczy i obronić się przed jego słowami, jednak sposób w jaki on wszystko przedstawiał, przypierał mnie do ściany. Czułem się bezsilny i faktycznie z każdą chwilą coraz mniej użyteczny. 
- Jesteś głównym wokalem, niesamowitą osobą i naprawdę cię cenię Baekhyun, ale muszę reagować, gdy widzę, że coś się dzieję nie tak jak powinno. Wierzyłem z początku, że dasz sobie radę, bo widziałem ile z siebie dajesz podczas nagrań. Obserwowałem cię od wyjścia ze szpitala i naprawdę jest postęp. Stałeś się bardziej zaradny, mimo całej tej popieprzonej sytuacji, ale nie bez powodu na świecie jest nikła ilość niewidomych muzyków czy aktorów. Musisz się jeszcze sporo nauczyć przez brak wzroku, a my nie mamy na to czasu. Choćbym nie wiem jak sobie wmawiał czy inni to robili, czy ty sam - dobrze wiesz, że prędzej czy później wszyscy odczujemy piąte koło u wozu. Nie wyrzucam cię z zespołu, ale chcę żebyś z niego odszedł. 
    Nie wiedziałem co się dzieje ani czy aby na pewno dobrze słyszałem co do mnie mówił. W moich oczach momentalnie stanęły łzy, a suchość w ustach oraz gardle nie pozwoliła mi na przełknięcie śliny. Próba skończyłaby się dławieniem i pieczeniem w płucach, które zaczynałem odczuwać z każdą chwilą coraz bardziej. Dłonie mi drżały, a ja nie byłem w stanie opisać tego co czułem. Trudno było opisać konkretne emocje towarzyszące człowiekowi, któremu bez ostrzeżenia wyrwało się ogromną część samego siebie. Rozchyliłem usta, ale nie byłem w stanie nic wypowiedzieć. Mężczyzna przykucnął przy mnie, wciskając mi do dłoni chusteczkę, gdy po policzkach spłynęły mi łzy.
- Wiem, że to dla ciebie ciężkie Baekhyun, bo mnie też nie jest łatwo - powiedział. - Będziesz czwartą osobą, którą stracę, a odejścia nie sprawiają, że zespół się powiększa. Mam świadomość ile stracę przez twoje odejście, ale mam na uwadze, że prędzej czy później każdy z nas straciłby jeszcze więcej, gdybyś został. - Westchnął ciężko, ściskając moje ramię. - Żeby nie robić niepotrzebnego zamieszania i chaosu większego niż i tak będzie, po pierwsze masz nie mówić o tej rozmowie nikomu. Nie było jej. Po drugie chcę żebyśmy to załatwili szybko i w miarę możliwości bez skandalu, dlatego postarasz się o odejście, a my bez żadnego problemu pozwolimy ci wygrać sprawę. Powód, który podasz jest oczywisty - nie czujesz się na siłach, poza tym dodasz problemy zdrowotne jako twój brak wzroku. Jeśli chodzi o pieniądze, będziesz miał cały czas zapewniony dochód ze sprzedaży poprzednich albumów oraz tego najnowszego jako, że przyłożyłeś do niego rękę. Mam nadzieję, że rozumiesz dlaczego to robię i że przemyślisz moje słowa. Daję ci na to kilka dni. 
    Nie rozumiałem nic, każde słowo, które wypowiadał zlewało się z poprzednimi. W uszach mocno mi pulsowało, a ucisk, który czułem w przełyku, przypomniał uczucie jakby ktoś mnie dusił. Tak się czułem, jakby ktoś próbował mnie udusić. Było mi niedobrze, a łzy nieustannie mi spływały po policzkach. Moje wargi były poniszczone od ciągłego przygryzania ich. Nie mogłem uspokoić drżenia dłoni i mojego ciała. Czułem się, jakby nerwy przestały prawidłowo funkcjonować i robiły co chciały. Z każdą sekundą robiło mi się coraz bardziej słabo, aż w pewnym momencie nie byłem pewny czy ciemność, którą miałem przed oczami była tą znaną mi oraz świadomą, czy już dawno przestała nią być.
    Po pomieszczeniu rozniosło się pukanie, na co otarłem pośpiesznie łzy i wyprostowałem plecy, biorąc głęboki wdech. Kaszlnąłem, mając cały czas pochyloną głowę.
- Proszę.
    Mężczyzna ustał na nogach i zaraz zajął miejsce na skrzypiącym krześle. Drzwi się otworzyły, a ja usłyszałem dwa kroki.
- Chanyeol - odezwał się, na co ścisnąłem mocniej pięści i jeszcze bardziej pochyliłem głowę, czując jak do moich oczu napływa jeszcze większa ilość łez. - Przyjechałeś po Baekhyuna?
- Tak, ale mogę poczekać na korytarzu.
- Nie, w porządku - odrzekł, podchodząc do mnie i poklepał po ramieniu. - Za kilka dni omówimy szczegóły, więc na chwilę obecną skończyliśmy. Możesz już iść z Chanyeolem.

3 komentarze:

  1. Hej,
    tak mi smutno, miałam właśnie takie przypuszczenia po tej nagłej reakcji i jeszcze powinien powiedzieć, co to że nikt nie może  wiedzieć, Chanyelon powinien wiedzieć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, tak mi smutno... miałam w zasadzie takie podejrzenia po tej reakcji i jeszcze powinien powiedzieć, co to że nikt nie może wiedzieć, Chanyelon powinien wiedzieć...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, smutno mi... miałam takie podejrzenia po tej reakcji i jeszcze powinien powiedzieć, Chanyelon powinien wiedzieć...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń