czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 15

Rozdział 15 - Heaven



- Baekhyunie.   
    Mruknąłem sennie, gdy mną potrzęsiono, a po pomieszczeniu rozniósł się kolejny szept. Powoli się budziłem, ale kiedy ogarnął mnie chłód, od razu mocniej się zakryłem. Kołdra została mi wyrwana z rąk, a ja jęknąłem niezadowolony z tego faktu. Przekręciłem się na plecy, przejeżdżając dłońmi po twarzy, a następnie przetarłem oczy.
- Która jest godzina? - wymamrotałem. 
- Dochodzi szósta i mamy jakieś dwadzieścia minut żeby opuścić dorm, jeśli mój plan ma wypalić - odrzekł, łapiąc mnie za ramię. 
    Nie zdążyłem zapytać o jakim planie mówił ani dlaczego obudził mnie później niż mieliśmy pobudki. Momentalnie pociągnął mnie, stawiając na nogach. Wcisnął mi do rąk ubrania, które widocznie już przygotował, a następnie poszliśmy do łazienki, w której wziąłem naprawdę bardzo szybki prysznic. Opuściłem pomieszczenie w spodniach z licznymi dziurami oraz w bluzie wsuwanej przez głowę. Brakowało mi bandażu na oczach i chociaż nalegałem, on był temu przeciwny. 
    Nie zjedliśmy śniadania, bo stwierdził, że zjemy na mieście. Wydało mi się to absurdalne bądź bardzo nieudanym żartem Chanyeola, ale on mówił poważnie. Nigdy nam się nie udawało zjeść w publicznym miejscu, więc nie miałem pojęcia jak on chciał tego dokonać. 
    Opuściliśmy budynek, a chwilę potem znaleźliśmy się w samochodzie. Nie ukrywałem zdziwienia, bo to było ostatnie czego się spodziewałem. Chanyeol naprawdę rzadko kiedy prowadził samochód, momentami nawet zapominałem, że miał prawo jazdy. Odjechaliśmy dość szybko. Zaczynałem mieć obawy, że zwialiśmy z prób. Odchyliłem głowę głęboko oddychając.
- Jedziemy do studio?
- Nie - przyznał, na co zmarszczyłem lekko brwi. 
- Chanyeol muszę popracować nad piosenkami i je dograć. Inaczej manager uzna, że nie nada...
- Wiem, co robię - przerwał mi, więc zamknąłem usta. 
     Miałem wrażenie, że jechaliśmy cholernie długo i że mój żołądek zaczynał się sam trawić. Przypomniałem mu o jedzeniu, ale za każdym razem odpowiadał, że muszę jeszcze trochę poczekać, więc czekałem. Gdy samochód stawał ogarniała mnie nadzieja, że jesteśmy na miejscu, ale on tylko zatrzymywał się na czerwonym świetle. Ciężko wzdychałem, bawiąc się postrzępionymi nitkami z dziur w moich spodniach. W końcu zjechaliśmy z trasy, a samochód stanął. Rozpiąłem pas, jednak Park złapał mnie za nadgarstek i zabronił wysiadać z samochodu. Coraz mniej mi się to wszystko podobało, tym bardziej że nic mi nie mówił. Zapiąłem się z powrotem, a on wysiadł. W moim mniemaniu długo go nie było, ale dla mnie czas płynął zdecydowanie wolniej, gdy tylko siedziałem. Nie mogłem nawet zerknąć na zegarek żeby skontrolować godzinę.
    Brunet wsiadł za kierownicę, a do moich nozdrzy dotarł najpiękniejszy zapach na świecie. Chwyciłem za papierową torbę, którą położył mi na kolanach i zacząłem grzebać za zapakowanym jedzeniem. Prychnąłem pod nosem, słysząc jak ten już je. Nie czekał ze zjedzeniem, od razu ruszył dalej, ale mnie w tamtej chwili bardziej interesowało zapełnienie żołądka aniżeli jego nieodpowiedzialność prowadzenia i konsumowania jednocześnie. Były to burgery, jednak nie z typowej fastfoodowej 'restauracji'. Te były naszymi ulubionymi i nie byle jakimi, chodziliśmy na nie jeszcze za czasów trainee.  
     Dopiero w połowie drogi udało mi się z niego wyciągnąć gdzie jechaliśmy. Przeraził mnie fakt ile trwała podróż, choć twierdził że nie minęło nawet czterdzieści minut. Zdradził mi, że zmierzaliśmy do Incheon, jednak informacja po co, nie była mi już dana. Ufałem mu, dlatego siedziałem cicho, czekając aż dotrzemy na miejsce. Przez długi czas w kółko słuchaliśmy Tender Love, śpiewając i krzycząc na zmianę cały tekstChanyeol postanowił w końcu zmienić utwór, nie puścił radia ani niczego z naszych poprzednich albumów. Wyprostowałem się, słysząc pierwsze sekundy piosenki z nowej płyty, a chwilę potem w samochodzie rozniósł się głos Jongdaea, a zaraz po nim Kyungsoo. Gdy skończył śpiewać w głośnikach nikt się nie odezwał. Leciał instrumental, więc zacząłem wracać szybko myślami do tego czy teraz nie powinna być aby moja kolej. Moją niepewność rozproszył Park, gdy usłyszałem jak śpiewa swoje linijki. Uśmiechnąłem się rozbawiony, przypominając sobie, że piosenka Heaven ma braki nie tylko mojej kwestii, ale także Chanyeola. Nie miałem pojęcia dlaczego wcześniej tego nie dograł, ale zrozumiałem w momencie, gdy usłyszałem jak myli się w słowach. To było dziwne, w końcu on sam napisał tekst. Kiwałem głową do rytmu, nie kontrolując uśmiechu na twarzy. Szyby w samochodzie zsunęły się w dół, na co wystawiłem palce za okno. Myślami wędrowałem po słowach oraz kolejności, jednak poczułem się na tyle lekki, że nie starałem się ze wszystkich sił zlikwidować możliwości pomyłki. Miałem wrażenie, że samo z siebie przyjdzie. W końcu bardzo dużo ćwiczyłem.
    Nuciłem pod nosem, słuchając jak każdy z chłopaków śpiewa osobno bądź wspólnie. Przypomniałem sobie, że ja i Chanyeol mamy wspólną linijkę w tej piosence. Z jakiegoś powodu zacząłem mieć o niej mniemanie, że będzie ona w małym stopniu nasza.  
- Hello Angel... - przeciągnąłem, odchylając się lekko i zaśpiewam dalszą część. Uśmiechnąłem się bardziej, słysząc jak Park robił za tło, rzucając pojedyncze słowa. Nie robił tego tak po prostu, tak było w tekście.  
    Pokręciłem głową, nie wierząc w obecną sytuację. Brunet docisnął gaz, ale jechało się na tyle gładko i przyjemnie, że podejrzewałem, iż wjechaliśmy na jedną z lepszych autostrad. Poruszałem powoli palcami, w które cisnęło mocne od prędkości powietrze. Na co dzień towarzyszyła mi tylko ciemność, wszystko było czarne i nic poza tym, jednak w tamtym momencie miałem wrażenie jakby przebijała się czysta biel. 
    Bujałem się lekko na boki tak, by nie przeszkadzać kierowcy i na tyle, na ile nie blokował mnie pas bezpieczeństwa. Nawet jeśli nie była moja kolej, podśpiewywałem sobie pod nosem. Miałem wrażenie, że to pomoże mi lepiej przyswoić tekst. Sekundy przed tym, gdy nadchodziła moja kolej Chanyeol szturchał mnie lekko w kolano, dając znać że wchodzę. Oblizałem na szybko wargi i zacząłem śpiewać. Robiłem to głośno i niekoniecznie dbając o poprawność bądź czyste wejścia. Dobrze się bawiłem i nie chciałem tego przerywać, w końcu siedzieliśmy w samochodzie, a nie w studio. Uśmiechnąłem się szerzej, gdy kierowca płynnie do mnie dołączył, by zaśpiewać naszą wspólną linijkę i chwilę wcześniej wspólną część. Byłem pewny, że Chanyeol uśmiechał się jak głupi i być może szerzej ode mnie. Czułem się beztrosko.
    Samochód zatrzymał się, a my opuściliśmy pojazd. Park zdradził mi, że wszyscy byli poinformowani o naszej wycieczce, która miała polegać na nauczeniu się tekstu piosenki, którą śpiewaliśmy w samochodzie. Mieliśmy ją opanować do perfekcji, a po powrocie do Seulu od razu nagrać w studio. Chanyeol zrezygnował z planów o samej nauce. Uznał, że skoro już mamy pół dnia wolnego to powinniśmy z tego skorzystać. 
    Szliśmy obok siebie. Momentami czułem się niepewnie, ale przeszło mi, gdy zorientowałem się, że brunet trzymał mnie cały czas za skrawek bluzy. Kiedy stawaliśmy na światłach łapał mnie za nadgarstek i przytrzymywał. Kiedy skręcaliśmy informował o tym albo ciągnął za ubranie. Czułem, że stara się zachowywać jak najnaturalniej i nie robić za mnie wszystkiego, dlatego też często tylko mi mówił gdzie teraz albo że zbliżam się do słupa. Nie miałem pojęcia do jakiego konkretnego miejsca zmierzaliśmy, ale na zewnątrz było przyjemnie i nikt nas nie zaczepiał. Był ranek, ale to i tak było podejrzane. Zawsze i wszędzie nas rozpoznawali, chociaż może tym razem było tak samo, tyle że nie podchodzili. Chanyeol kupił nam po drodze po hot-dogu i puszce coli. Nie rozmawialiśmy o niczym co było związane ze sprawami zespołowymi. Zachowywaliśmy się jak zwyczajni ludzie, którzy po ósmej rano wybrali się na parówkę w bułce oraz spacer po randomowym mieście. Gdy znajdowaliśmy się w tłumie odruchowo pochylałem głowę i przysuwałem się do wyższego ciała. Park mnie jedynie upominał żebym uniósł głowę i spróbował iść z otwartymi oczami. Próbowałem. Idąc z uchylonymi powiekami czułem jak moje ruchy były bardziej sztywne. Nie kontrolowałem tego. Miałem tik wyciągania rąk do przodu i zwalniania, ale Chanyeol nie komentował. Dostosowywał się i być może nawet udawał, że tego nie zauważa. Czułem się w miarę swobodnie. 
    Usiedliśmy na ławce, robiąc sobie przerwę. Odchyliłem głowę i wyciągnąłem ręce ku górze.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio wyszliśmy gdzieś jak normalni ludzie i nie dopadł nas tłum fanów - przyznałem, czerpiąc z tego przyjemność.
- Skąd wiesz, że trawnik przed nami nie jest pełny siedzących exo-l? - zapytał rozbawiony. - Aż tak mi ufasz?
- Ufam. - Wzruszyłem lekko ramionami. - Poza tym jestem ślepy, a nie głuchy. 
    Wyprostowałem się, opuszczając ręce i otworzyłem powoli oczy. Wypuściłem z siebie cicho powietrze, gdy zawiał delikatny wiatr, a następnie pokiwałem do siebie powoli głową. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, zaczynając go macać, by wyczuć gdzie jest ekran. Komórka wyleciała mi z dłoni, a ja schyliłem się i zacząłem dotykać chodnika. Szukałem urządzenia w milczeniu, a gdy Chanyeol mi go podał, uśmiechnąłem się triumfalnie. 
- Nikogo nie ma - powiedziałem. Chłopak nic nie mówił przez dłuższą już chwilę, więc sprostowałem. - W chwili, gdy opuściłem telefon, fani od razu rzuciliby się z pomocą. Nikt tego nie zrobił poza tobą, bo nie ma tu nikogo oprócz nas.
- Powiedziałeś, że mi ufasz! - zawołał, po czym mnie szturchnął, zaczynając się śmiać.
    Uśmiechnąłem się rozbawiony, chowając komórkę do kieszeni i wzruszyłem ramionami. Ufałem mu i on dobrze o tym wiedział, po prostu nie chciałem żeby poczuł się zbyt pewnie co do mojej ufności. 
    Siedzieliśmy w parku, dopóki nie zaczęło się zbierać więcej przychodniów. Słyszałem dookoła ludzi wypowiadających nasze imiona, ale nikt nie podchodził. Czułem się tym lekko zdezorientowany, ale nie narzekałem. Chanyeol poklepał mnie po ramieniu i ruszyliśmy w stronę centrum miasta, gdzie został samochód. Mieliśmy się teraz udać do planowanego miejsca, ale stwierdził, że to za daleko żeby iść na nogach. Pewnie gdyby nie sprawy związane z płytą czy fakt, że byliśmy rozpoznawalnymi osobami, okazałoby się, że to wcale nie aż tak daleko. Przez chwilę byłem zmieszany przez myśl jak grupki znajomych bądź zakochane pary mogą udać się na spacer po mieście bez żadnych obaw, że zostaną sfotografowani, szarpnięci albo że zadzwoni telefon, że w tej chwili muszą wracać do wytwórni. Odetchnąłem głęboko, wsiadając do pojazdu, gdy do niego dotarliśmy. Brunet zamknął za mną drzwi, a ja w tym czasie zapiąłem pas. Odjechaliśmy, puszczając w głośnikach Heaven. Całą drogę śpiewaliśmy, z początku tylko nasze kwestie, a po pewnym czasie od pierwszej do ostatniej sekundy piosenki. Myliliśmy się, robiliśmy błędy, ale nie przejmowaliśmy się tym. Zanosiliśmy się wtedy głośnym śmiechem, a Chanyeol potem włączał od początku. Wsłuchując się w ostatnie melodie zapytałem go dlaczego wcześniej tego nie dograł, on tylko krótko odrzekł, że na mnie czekał. 
    Wyprostowałem się mocno i wychyliłem lekko głowę za okno. Zmarszczyłem nos, a ręką sięgnąłem do radia, zaczynając po nim macać, by odszukać pauzę. Do moich uszu dotarł śmiech, a następnie poczułem jak duża dłoń ląduje na mojej. Chwycił za mój palec, a następnie naprowadził go na przycisk, którego szukałem. Nacisnąłem bez wahania i wsłuchałem się uważnie, starając się wyłączyć na dźwięk samochodów. Otworzyłem oczy.
- Morze? - zapytałem, siadając jak należy. Odwróciłem głowę w jego stronę.
- Już wyhaczyłeś? - prychnął rozbawiony, zwalniając. - Zrobiłeś się strasznie hop do przodu.
- Już ci mówiłem. Jestem ślepy, a nie głuchy. - Odetchnąłem głęboko.
- Jakim cudem usłyszałeś już morze? 
    Przekręciłem się w stronę przedniej szyby, zastanawiając się nad tym.
- Ty się skupiasz na tym co widzisz, a ja na tym co mogę usłyszeć.

•••
    Siedzieliśmy na kocu gdzieś na poboczach plaży, gdzie przebijały się już miejscami chwasty, a piasek nie był tak miękki jak w głównej części. Wolałem takie miejsce niż takie gdzie nie byłbym w stanie podnieść głowy ze względu na tłumy. Tu byliśmy sami, więc czułem się pewnie. Chanyeol zadbał o przenośne głośniki, w których leciała piosenka nad którą pracowaliśmy. Skierowany byłem w stronę przyjemnego dźwięku obijania się fal, ale jednym uchem słuchałem jak Park szeleścił kartkami obok mnie. Przeglądał tekst piosenki i zaznaczał to, gdzie szło nam najgorzej. Czytał mi, w którym momencie powinienem przeciągnąć oraz po kim wchodzę tak, by nie zaśpiewać części Minseoka, która była zaraz przed moją. 
    Usiedliśmy przodem do siebie, zaczynając pracę nad tekstem. Brunet wziął ode mnie telefon i włączył dyktafon, nagrywając nasze próby. Dzięki temu mogliśmy na bieżąco wyłapywać drobne potknięcia. Szło nam całkiem sprawnie, pomijając momenty kiedy Chanyeol wybuchał gwałtownie śmiechem i nie mógł przestać wić się na kocu przy moich nogach. Nie wiedziałem o co mu chodziło, ale łapało i mnie, więc śmialiśmy się sami nie wiedząc z czego. Staraliśmy się skupić szczególnie na części, w której Park dołączał do mojego śpiewu w jednym momencie, a następnie do naszej wspólnej linijki. Mieliśmy wrażenie, że bardzo dobrze nam to wychodziło, jednak na nagraniach wychwytywaliśmy miejscami braki zgarnia się. Raz on spóźniał, a raz ja przyśpieszałem w trakcie. Robiliśmy tylko krótkie przerwy na napicie się, gonił nas czas oraz myśl, że piosenka ma być na dzisiaj gotowa. Chłopaki odwalili kawał dobrej roboty i zostaliśmy tylko my. Chcieliśmy równie bardzo dobrze wypaść. Biły już ostatnie dzwony na skończenie płyty i nasz comeback.
    Położyliśmy się ciężko oddychając. Chanyeol skontrolował godzinę i prychnął rozbawiony.
- To były dobre trzy godziny śpiewania - przyznał, na co przekręciłem głowę w jego stronę. Czułem na sobie jego wzrok.
- Trzy? - zdziwiłem się, nie przypuszczając, że tyle tu siedzieliśmy.
    Chłopak mruknął potwierdzająco, ale nie odezwał się. Uważnie mi się przyglądał, a chwilę po tym jego duża dłoń znalazła się na moich oczach. Spiąłem się lekko, czując obawy. Nie wiedziałem o co chodzi, ale on tylko szepnął uspokajająco i drugą dłonią zaczął strzepywać piasek z mojego czoła. Odetchnąłem z ulgą. Mógł mi powiedzieć jak człowiek co planował, a nie znienacka zasłaniać mi oczy i przysuwać się.
    Gdy skończył, przekręciłem się na brzuch, pochylając głowę i zacząłem przeczesywać włosy palcami. Próbowałem się pozbyć z nich piasku, w międzyczasie zastanawiając się jakim cudem znalazł się on na mojej głowie, skoro prawie w ogóle go nie dotykałem poza stopami. Jęknąłem zrezygnowany i uniosłem się na łokciach. Głowę skierowałem w stronę morza. 
- Chanyeol - odezwałem się, zdobywając jego uwagę. - Jaki masz kolor włosów? 
    Milczał przez chwilę, będąc prawdopodobnie zaskoczonym moim pytaniem.
- Czerwone - odetchnął, przekręcając się także na brzuch. Dotykaliśmy się bokami.
    Pokiwałem lekko głową. Byłem częścią zespołu i chłopaki robili wszystko żebym to czuł, ale mimo wszystko w wielu kwestiach czułem się wykluczony. Nie przez nich, a przez managera i ludzi z wytwórni. Wiele informacji mnie omijało, musiałem się dowiadywać wszystkiego na boku. Gdy pojawiały się jakieś sprawy do omówienia, to chociaż byłem wolny, przerywano próby i brano jednego z chłopaków. 
- Ty też będziesz musiał się przefarbować - przyznał, wytrącając mnie z myśli.
    O tym też nie słyszałem, nikt mnie nie poinformował ani nie zapytał o zdanie. Źle się z tym czułem, jakbym mimo moich starań był już skreślony w oczach ludzi, dla których pracowaliśmy. 
- Na jaki? - zapytałem po chwili. Byłem mu wdzięczny, że starał się mnie utrzymywać ze wszystkim na bieżąco, ale wolałbym żeby robił to człowiek, od którego zależało moje miejsce w zespole.
- Prawdopodobnie na czarno - rzekł, trącając mnie lekko w ramię. Pokiwałem głową bardziej do siebie niż do niego. - Nie wiem czy ci już mówili, ale na dniach mu...
- Nikt mi nic nie mówi, Chanyeol. 
    Podniosłem się do siadu, a następnie powoli wstałem. Wsunąłem dłonie do kieszeni spodni i głęboko odetchnąłem, czekając aż skończy mocno wiać. Przymrużyłem lekko oczy, zagryzając wargę. Park wstał, ustając przede mną i zablokował pędzący na mnie wiatr. Uniosłem głowę, chciałem wiedzieć jaki ma wyraz twarzy. 
- Uśmiechasz się? - zapytałem ciekawy. 
- Nie - przyznał, biorąc głęboki wdech. 
- Dlaczego?
- Bo ty się nie uśmiechasz i jesteś czymś zmartwiony - zauważył, na co pokręciłem lekko głową. - Baekhyun jesteś głównym wokalem EXO i nawet jeśli sam chciałbyś odejść z zespołu to dobrze wiesz, że wytwórnia ci na to nie pozwoli. Nie zaryzykowaliby straty jednego z najbardziej rozpoznawalnych członków zespołu.
    Ciężko westchnąłem, kiwając lekko głową. To brzmiało sensownie i przekonująco, ale dalej nie byłem pewny jakie mieli względem mnie plany. Nawet jeśli nie planowali zerwać ze mną kontraktu, to nie pasowało mi bycie traktowanym jak piąte koło u wozu. Robiłem wszystko co w mojej mocy żeby być jeszcze lepszym niż dotychczas. 

•••
    Zaczęliśmy nagrania od razu po przekroczeniu naszego pokoju w studio. Chcieliśmy zrobić to jak najszybciej, ale też jak najlepiej. Spędziliśmy sporo czasu na dociągnięciu każdego najmniejszego szczegółu do perfekcji. Byliśmy skupieniu na każdym słowie, które opuściło nasze usta. Śpiewało mi się niesamowicie lekko i beztrosko dzięki temu, że wracałem myślami do jazdy samochodem. Przypominałem sobie o malowaniu w powietrzu palcami wystawionymi za okno, o jedzeniu hot-dogów i konkurencji, który z nas pierwszy opróżni całą puszkę coli. Uśmiechałem się, czując przyjemne prądy w ciele na myśl o pędzącym po autostradzie samochodzie i sprawnym wymijaniu pozostałych pojazdów. Potem już tylko skupiłem myśli na naszych próbach, gdy siedzieliśmy na kocu i śmialiśmy się wniebogłosy. Na tym jak zorientowałem się, że Chanyeol nagrywał mnie na swojego Instagrama podczas gdy pracowałem nad idealnym wyciągnięciem. Nasze wspólne kwestie przynosiły mi uczucie piachu pod stopami, gdy spacerowaliśmy po plaży, idąc w stronę auta. Park wybrał o wiele dłuższą drogę, mimo że musieliśmy już wracać. Chodziliśmy, przepychając się na płytkiej części wody. Kilka razy próbował mnie wepchnąć do morza, a następnie pośpiesznie łapał, twierdząc że uratował moje ubrania przed zamoczeniem i powinienem być mu wdzięczny. Wymusił na mnie złożenie obietnicy, że zostanę taki do końca życia.
    Ściągnąłem słuchawki z uszu i zawiesiłem je na mikrofonie. Jeden z pracowników wszedł do środka, zapewniając nas, że świetnie nam poszło i że mamy to. Wziąłem się za picie wody, wsłuchując się jak Chanyeol omawiał z nim pozostałe piosenki, które miałem do nagrania. Bawiło mnie to jak jego ton i głos różnił się w sytuacji, kiedy pracował, a kiedy narzekał w myjni samochodowej, odkurzając piach z wnętrza samochodu. Za każdym razem był przyjemny dla ucha i powodował ciepło w ciele człowieka, jednak nie dało się ukryć zmiany jaka w nim zachodziła. Jakby miał dwie twarze, a ja nie mogłem się zdecydować, którą lubiłem bardziej. 
    Brunet opuścił pomieszczenie wraz z mężczyzną, zostawiając mnie samego ze słuchawkami oraz mikrofonem. Wziąłem się do pracy, postanawiając po drodze, że tego dnia zdołam dograć wszystko. 

3 komentarze:

  1. Hej,
    wspaniale,  Chanyeol z tym wyjazdem to był bardzio dobry pomysł... wszystko było na spokojnie i się udało, bardzo przykro, że wytwórnia go pomija...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka, hejeczka,
    wspaniale,  Chanyeol z tym wyjazdem to był bardzo dobry pomysł... wszystko się udało, jest mi bardzo przykro, że wytwórnia go pomija...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    cudnie, Chanyeol ten wyjazd to był bardzo dobry pomysł... bardzo mi jest przykro, że wytwórnia go pomija...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń