czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 12

Rozdział 12 - Słuch



Chanyeol
    Siedzieliśmy w samochodzie, wracając z wywiadu. Panowała ciężka oraz nieprzyjemna cisza. Wszyscy mieliśmy dużo do powiedzenia, jednak każdy się pilnował i milczał. Jedno wypowiedziane słowo rozpoczęłoby krzyki. Byliśmy nabuzowani i źli. Wywiad nie był taki jak powinien być. Padło mnóstwo niewłaściwych pytań, na które nawet wytwórnia nie powinna się zgodzić. Baekhyun wyszedł w paskudnym nastroju i stanie, a mimo to poprosił nas żebyśmy się jeszcze zatrzymali przed budynkiem, by dać chwilę fanom, którzy nie załapali się na widownie. Jego głos drżał, oddech świstał, a nogi były jak z waty. Uśmiechał się, jednak to nie był uśmiech wesołego Baekhyuna, który potrafił obrócić wszystko w żart. Nie było w tym nic pięknego i magicznego. 
    Przerwałem spoglądanie za okno, obracając głowę w lewo i spojrzałem na blond czuprynę, która połaskotała mnie przy tym w brodę. Pochyliłem się nieznacznie do przodu, przyglądając się opierającemu się o mnie chłopakowi. Miałem wrażenie, że spał. Gdy wsiedliśmy do samochodu, a drzwi się zamknęły jego uśmiech znikł, a usta nie otworzyły się nawet na moment. Siedział w jednej i tej samej pozycji przez dłuższą chwile, potem osunął się w moją stronę. Poprawiłem się ostrożnie, unosząc rękę i delikatnie zacząłem rozwiązywać bandaż. Nie lubiłem kiedy w nim spał, jego głowa powinna odpoczywać od ucisku tak samo jak powieki, nie mogły być wiecznie zakryte. Zsunąłem materiał i szturchnąłem Kyungsoo, podając mu go. Zabrał go bez słowa, jednak posłał krótkie spojrzenie śpiącej twarzy. Objąłem chłopaka ramieniem, przesuwając jego głowę na moją pierś, gdzie zdecydowanie było wygodniej. Byun zawiercił się lekko, przyciskając twarz w moją szyje na co wypuściłem cicho powietrze. Opuszkami palców gładziłem lekko jego ramię, wracając do oglądania widoków za oknem. Byłem zły.
    Siedziałem w samochodzie od kilku minut i przyglądałem się śpiącemu chłopakowi, zerkając co jakiś czas na telefon. Czekałem na znak kiedy będziemy mogli wyjść. Suho wraz z D.O poszli zająć się fanami, tak żebyśmy w spokoju i bez zdjęć przeszli do budynku. Kiedy mój telefon się odezwał, sprawdziłem wiadomość, a następnie schowałem go do kieszeni bluzy. Rozejrzałem się dookoła po czym wysiadłem powoli z samochodu, asekurując przy tym mniejsze ciało. Odetchnąłem, obejmując go jedną ręką za plecami, a drugą pod nogami, by następnie ostrożnie go z niego wyciągnąć. Zamknąłem samochód nogą, zerkając czy chłopak się nie obudził, jednak on na szczęście spał jak padnięty. Szybkim krokiem ruszyłem przez ciasną uliczkę, którą często przechodziliśmy, by zmniejszyć prawdopodobieństwo, że fani nas przyuważą. Podszedłem pod metalowe drzwi i kopnąłem kilka razy dość mocno. Odczekałem krótką chwilę, aż ujrzałem Minseoka, który machnął ręką, pośpieszając mnie. Wszedłem szybko do środka, starając się o nic nie zahaczyć wiotkim ciałem Baekhyuna. Drzwi trzasnęły na co się skrzywiłem, ale nie odezwałem. Xiumin wszedł pierwszy do windy, a ja zaraz za nim. Głęboko odetchnąłem z ulgą. Oparłem się plecami o wielkie lustro i wbiłem wzrok w sufit.
- Nie wygląda najgorzej - odezwał się, a ja spojrzałem na niego kątem oka.
- Bo śpi - odetchnąłem. - Gdybyś go widział po zejściu ze sceny... 
    Skrzywiłem się na samo wspomnienie, po czym opuściłem windę, gdy tylko rozsunęły się drzwi. Minseok posnuł się za mną, jednak zaraz mnie wyprzedził, wchodząc do salonu w celu uciszeniu chłopaków. Słyszałem głos Suho, więc wcale mnie nie dziwiło, że w dormie było głośno. Lider był niezwykłą oazą spokoju nawet kiedy wszyscy go ignorowaliśmy, ale to znikało w momencie kiedy chodziło o jakąkolwiek krzywdę któregoś z nas. 
    Zatrzymałem się, zsuwając buty ze stóp i odepchnąłem je nogą bardziej pod ścianę. Poprawiłem blondyna na rękach i ruszyłem w stronę naszych pokoi. Im bliżej podchodziłem, tym bardziej głosy głuchły. Wszedłem do środka, podchodząc od razu do łóżka na którym go miękko położyłem. Pierwsze co zrobiłem, to zasłoniłem okno, by promienie słoneczne go nie drażniły. Usiadłem na skraju, zaczynając mu ostrożnie ściągać bejsbolówkę. Starałem się to robić jak najdelikatniej, nie chcąc go obudzić. Rzuciłem ją w stronę stojącego przy drzwiach krzesła. Spojrzałem na niego. Miał lekko rozczochrane włosy, spokojny wyraz twarz oraz delikatnie rozchylone usta. To było coś nowego, ten chłopak był głośny nawet podczas snu. Rzucał się jakby próbował ominąć lecące w jego stronę noże. Czasami wydawał z siebie dziwne odgłosy do których zdążyliśmy się już dawno przyzwyczaić. Odetchnąłem głęboko, wstając. Pozbawiłem go butów cicho stawiając je obok stolika nocnego. Rozpiąłem mu spodnie i zsunąłem je z niego, starając się nim przy tym jak najmniej szarpać. To nie było łatwe, miał manie ubierania cholernie obcisłych spodni. Wyglądał w nich dobrze, więc wcale mu się nie dziwiłem. Odłożyłem rurki na to samo krzesło co bejsbolówkę i przykryłem chłopaka. Zgarnąłem mu włosy z czoła i obejrzałem się na drzwi, słysząc krzyk. Opuściłem pomieszczenie, zamykając po cichu drzwi i ruszyłem do salonu.
- Ta kobieta nie miała w sobie za grosz przyzwoitości! - Machnął rękami w złości.
- Suho ciszej - powiedziałem, podchodząc do nich i usiadłem w fotelu. 
    Przejechałem dłonią po twarzy i wypuściłem z siebie głośno powietrze. 
- Pytała o zbyt osobiste sprawy! - Wbił we mnie wzrok. - Nie miała prawa. 
    Ścisnąłem zęby, przeklinając cicho pod nosem.
- Manager nie dzwonił jeszcze w tej sprawie? - zapytał Sehun, na co pokręciłem głową. 
- Wytwórnia zabrania wspominania o byłych członkach - odezwał się Chen. - Musieli o tym wiedzieć i się zgodzić.
    Wszyscy spojrzeliśmy w jego stronę. 
- Dlaczego mieliby się zgodzić? - Zmarszczyłem lekko brwi. - To nie jest byle jaka sytuacja. Wcześniej nie mogliśmy nawet napominać o chociażby Luhanie, kiedy była mowa o Overdose. Przy wywiadzie dotyczącym Baekhyuna nagle zmienili zdanie?
- Nie wiem dlaczego - rzekł, podciągając jedną nogę bliżej klatki. - Ale wszyscy wiemy jak wytwórnia działa i że w żadnym programie nie pojawiłoby się nic o czym nie zostaliby poinformowani i nie wyrazili na to zgody.  
    Przejechałem dłońmi po twarzy, odchylając mocno głowę i ciężko wzdychając. Zerknąłem jak Junmyeon krąży w tą i w tamtą, z każdą chwilą wydawał się być jeszcze bardziej nabuzowany. Wszyscy siedzieliśmy spięci i nie wiedzieliśmy co o tym wszystkim myśleć.
- Pomijając byłych członków! - zawołał, zatrzymując się w miejscu. Ustał tyłem do nas i oparł dłonie o parapet, pochylając się. - Padły pytania o jego rodzinę, które przekroczyły wszelkie granice! - Odwrócił się szybko i przejechał wzrokiem po każdym z nas. - Zrobili z tej całej sytuacji coś, co wyglądało jakby Baekhyun był skreślony. Dysfunkcja? Ciężar dla rodziny albo dla nas?! To miał być wywiad, który miał uspokoić fanów, a tymczasem to wyglądało jakby robili wszystko żeby go tylko mocniej przycisnąć i zepchnąć na samo dno. Tak się nie robi!
    Miał racje i żaden z nas nie zaprzeczał, jednak mieliśmy związane ręce jak w wielu innych sprawach. Przekląłem pod nosem i pochyliłem się do przodu, wsuwając palce między włosy, by na końcu mocno je ścisnąć. Nie miałem pojęcia co robić ani myśleć. Myśl Chena wydawała się być z jednej strony sensowna, a z drugiej wykluczała wszystko co związane z jakimkolwiek sensem. 
    Suho usiadł na ławie i uderzył w nią pięścią. Wszyscy mu się przyglądaliśmy prawdopodobnie zastanawiając się nad tym samym - czy był on kiedykolwiek w takim stanie. Raczej nie.
- Nic z tym nie możemy zrobić - Kyungsoo odezwał się i wstał. - Jeśli wytwórnia nic nie zrobi, to my tym bardziej. Zamiast myśleć nad tym co zrobili, powinniśmy mu udowodnić, że tak nie jest. Niech poczuje, że może tak samo dużo jak wcześniej. Jak przed wypadkiem. Skoro wszyscy twierdzimy, że w niczym nam nie ciąży to po prostu mu to pokażmy. - Stanął w drzwiach, jednak nie odwrócił się. - Niech ktoś go obudzi, mamy dużo pracy. 
    Brunet zniknął za rogiem, a my wszyscy tępo za nim patrzyliśmy. Był niesamowicie opanowany, być może dlatego trzeźwo myślał jako jedyny. Chociaż to był Kyungsoo, on zawsze taki był.

*** 
    Siedziałem z Sehunem na jednej z kanap, bawiąc się telefonem i patrząc przed siebie. Wbijałem wzrok w dwójkę siedzącą przed pianinem. Po pomieszczeniu roznosiły się głębokie dźwięki, które całkowicie zagłuszały mojego przyjaciela. Miał czytać tekst piosenki, którą aktualnie grał Lay, jednak on mruczał pod nosem jak dziecko, które powtarzało sobie swoją zwrotkę do przedstawienia w przedszkolu. Spojrzałem na niego, odłożyłem telefon i zabrałem mu kartkę, kręcąc głową i odpychając go od siebie, kiedy próbował mi ją odebrać. 
    Wstałem, pstrykając go w głowę, a następnie podszedłem bliżej instrumentu. Przysunąłem po cichu taboret, na którym usiadłem i spojrzałem na nich. Obydwoje wydawali się być skupieni, chociaż Chińczyk zdecydowanie bardziej. Baekhyun wyglądał na trochę poddenerwowanego, jednak postanowiłem się nie odzywać i nie przeszkadzać im. Odchrząknąłem cicho, odnajdując się w tekście i zacząłem śpiewać. Starałem się nie robić tego zbyt głośno, ale na tyle, aby uchem blondyn mógł wyłapywać tekst piosenki. Brunet się uśmiechnął pod nosem, na co pokręciłem lekko głową rozbawiony. Muzyka po chwili ucichła, a ja spojrzałem jak Yixing się przesuwa bliżej krawędzi tak, by Byun usiadł bardziej na środku. 
- Jako rozgrzewkę możesz spróbować zagrać My turn to cry albo My answer - polecił, na co odruchowo skinąłem głową jakby mówił do mnie. Chrząknąłem, posyłając Sehunowi spojrzenie, gdy ten parsknął śmiechem. 
- Mam śpiewać? - zapytał, kładąc dłonie na klawiszach. 
- Jeśli tylko chcesz to śmiało. - Poklepał go po plecach. 
    Baekhyun wziął głęboki wdech by zacząć, jednak został złapany za nadgarstek. Powoli zamrugałem.
- Tak mu raczej nie pomożesz. - Wskazałem palcem ich dłonie. 
    Lay go puścił i skinął głową.
- Wiem, wiem - zapewnił. - Po prostu pomyślałem, że może lepiej jak na razie skupisz się na samym graniu piosenki niż na jej śpiewaniu. 
    Blondyn skinął głową, wyprostował mocno plecy i przejechał palcami po klawiszach. Uważnie się przyglądałem co robi, tak samo jak pozostała dwójka w pokoju. Baekhyun głęboko odetchnął i zaczął grać pierwsze melodie. Zaczął źle, ale nie przez pomyłkę a drżące palce. Strzelił kośćmi, rozciągnął palce i na nowo położył je na białych klawiszach. Spróbował jeszcze raz i tym razem mu wyszło. Gra szła mu lepiej niż wszyscy obstawialiśmy, chociaż robił błędy. Nie ignorował ich, zaczynał po prostu od nowa. Od pierwszej melodii. Byun od zawsze ciężko pracował, zawsze starał się robić dużo i zawsze powtarzał, że nie może zawieść swoich Aeries. Jego twarz nie wyrażała nic, poza tym, że ewidentnie dalej nie był w dobrym nastroju, ale nikt nie zaczynał tematu dopóki on sam o tym nie wspominał. 
    Momentami jego wargi poruszały się jakby wypowiadał tekst, a kiedy gubił się bądź spóźniał, zaciskał zęby i próbował jeszcze raz. Nie mieliśmy pojęcia ile czasu minęło od kiedy tylko dotknął pianina, ale nikt mu nie przeszkadzał. Yixing wpatrywał się w jego dłonie, a kiedy przyuważył, że smukła dłoń zmierzała w złą stronę, cicho mu podpowiadał. Sehun leżał na kanapie i przeglądał coś w telefonie, ale prawdopodobnie słuchał, bo kiedy muzyka zanikała na dłużej od razu patrzył co się dzieje. Ja wpatrywałem się po prostu w blondyna. Szukałem na jego twarzy jakiejkolwiek emocji, która pokazałby, że dobrze się bawi. Chciałem zobaczyć cokolwiek byle było prawdziwe i silne. Potrzebowałem zobaczyć Baekhyuna i to tego, który kocha muzykę całym sercem i oddaje się jej całym sobą. Nie skupiał się w ogóle na swoich uczuciach, starał się robić wszystko, byleby dobrze trafić w klawisze i nie pogubić się. Brunetowi to kompletnie nie przeszkadzało, w końcu mieli poćwiczyć tylko i wyłącznie granie na instrumencie, przy okazji poduczyć go tekstu. To ja z nim zawsze przesiadywałem nocami, oceniając to co przyniosła mu wena. Prawdopodobnie nigdy nie słyszeli ani nie widzieli tego co widziałem ja.  
    Blondyn zaprzestał grę, a ja cicho odetchnąłem. 
- Jest lepiej niż przypuszczałem - przyznał. - Nie obstawiałem wielkich problemów bo... - za gestykulował rękami w powietrzu - często przymykasz oczy podczas gry. Ale to już umiesz zagrać perfekcyjnie, problem może być z czymś całkiem nowym. 
- Więc? - zapytałem, podpierając się łokciem. 
    Lay pomasował się po karku i spojrzał na Baekhyuna, który miał obróconą głowę w jego stronę.
- Nauczę cię po prostu komponować ze słuchu, a jak się tego nauczysz to nie będziesz miał problemu z zagraniem czegoś całkiem nowego - powiedział zadowolony ze swojego pomysłu. 
- Komponujesz ze słuchu? - zapytał Oh, na którego spojrzeliśmy z niemałym zwątpieniem. - No co? Nie wiedziałem. - Rozłożył ręce.
- Nawet fani to wiedzą - odezwał się blondyn, na co prychnąłem rozbawiony.
- Grunt, że wie jak się nazywamy. - Założyłem ręce za głowę.

***
    Yixing męczył się z nauką Baekhyuna już którąś godzinę. Nie przerywali nawet na moment, jedynie co zrobili krótką przerwę na jedzenie, po które skoczyliśmy razem z Sehunem. 
    Kończyłem jeść swoją porcje, podczas kiedy ich już dawno została opróżniona. Patrzyłem uważnie na ich dłonie, a palce bolały mnie na samą myśl o tylu godzinach uderzania w twarde klawisze. Byun bluźnił tyle co nie zdążył przez całe życie. Stosował się rad, które dostał i próbował je wpleść w życie, ale kompletnie mu tu nie wychodziło. Starał się zachować zimną krew i nie poddawać, a kiedy Yixing przerywał i tłumaczył błędy, które popełnił - uważnie słuchał. 
    Przetarłem usta, odkładając kartonowe pudełeczko po chińszczyźnie i ciężko westchnąłem. Wstałem, by zaraz przykucnąć koło pufy, na której siedzieli. Pokiwałem lekko głową z uśmiechem, gdy udało mu się czysto zagrać dłuższy kawałek. Sięgnąłem po kartkę i spojrzałem na nuty. Pstryknąłem bruneta w plecy, dając mu znać żeby poszedł zrobić sobie chwilę przerwy. Spojrzał na mnie z wahaniem, ale jakoś mnie to nie zdziwiło. Lay był cholernym pracoholikiem i gdyby Baekhyun wykazał chęci to spędziliby tu całą noc oraz pewnie pół następnego dnia. Ustałem na nogach i złapałem go, podnosząc i stawiając obok. 
- Sehun, weź go niech nawilży sobie gardło albo rozprostuje nogi.
    Usiadłem obok blondyna, który przestał grać i pokręcił głową zdezorientowany. Położyłem mu dłoń na ramieniu i lekko pomasowałem. Poczekałem, aż zamknęli za sobą drzwi i wypuściłem cicho powietrze, kładąc na boku ściągę z nutami. Zjechałem wzrokiem na jego dłonie.
- Nie bolą cię jeszcze? - zapytałem.
    Pokręcił głową, lekko je unosząc ku górze i masując. 
- Nie, jest dobrze. 
    Złapałem go delikatnie za jedną z dłoni i spojrzałem na zaczerwienione opuszki palców. Pogładziłem je lekko, wzdychając. 
- Ostatnia próba i kończymy, z obolałymi palcami dużo nie zrobisz na dniach. 
    Puściłem jego rękę i spojrzałem na pianino. Zacząłem grać pierwsze dźwięki, przedzierając się przez trudniejsze nuty. Kiedy zbliżałem się do refrenu dałem mu znać, aby się przygotował bo zaraz robimy zamianę. Cmoknąłem cicho, w tym samym momencie unosząc dłonie nad instrument. Nie zabrałem ich całkowicie, trzymałem je blisko żeby w razie czego go wspomóc. Baekhyun wymacał klawisze i zaczął grać refren. Pokiwałem głową, chwaląc go za każdy dobry dźwięk, który wyszedł spod jego palców. Wstałem po cichu, każąc mu grać cały czas. Chwyciłem za krzesło i ustawiłem je za pufą, na której siedział. Usiadłem za nim okrakiem, korzystając z krzesła, które dostawiłem i przysunąłem się do przodu, stykając klatkę z plecami blondyna. Spojrzałem na jego dłonie oraz na to jak w kółko grał refren, który z każdą chwilą wychodził mu coraz lepiej.
- Druga zwrotka - powiedziałem, blisko jego ucha. 
    Zawahał się, więc w tym samym momencie położyłem dłonie na jego i zacząłem powoli grać, używając jego palców. Mówiłem mu dokładnie jakie klawisze naciskamy i jakie będziemy naciskać za chwilę. Powtórzyliśmy to kilka razy, za którymś razem powtarzał ze mną co teraz robimy. Przeszliśmy w miarę gładko przez refren i wzięliśmy się za trzecią zwrotkę. Z tą nie miał jeszcze do czynienia, więc tak naprawdę grałem ja, a on użyczał mi swoich dłoni. Robiłem to o wiele wolniej niż szło tempo w piosence, ale chciałem mu dokładnie opowiedzieć jak to zagrać.
    Skończyliśmy grać z drobnym błędem, ale to niczego nie zmieniło. Uśmiechnąłem się, wstając i zamknąłem klapę. 
- Świetnie nam poszło, co? - Złapałem go za rękę i pomogłem mu wstać, a następnie okrążyć siedzenie, by ustał obok mnie. 
- Możemy jutro też spróbować? - zapytał, gdy nalewałem wodę do szklanek.   
    Wcisnąłem mu w dłoń jedną, a sam wziąłem duży łyk ze swojej.
- Sądzę, że nawet musimy - przyznałem i lekko drgnąłem, słysząc dźwięk rozbitego szkła. 
    Spojrzałem na rozbitą szklankę, która leżała między naszymi stopami, a potem uniosłem wzrok na ciągle drżące dłonie chłopaka. Teraz drżały jeszcze bardziej. Stał sztywno, nie wiedząc kompletnie co się dzieje. Objąłem go ramieniem i posadziłem na kanapie, omijając przy tym ostre kawałki. Wyciągnąłem z szafy zmiotkę i sprawnie posprzątałem rozwalone naczynie.
    Odetchnąłem, podchodząc do niego.
- O tym mówiłem, nie możesz grać cały dzień bez przerwy - powiedziałem ze szczerą troską. 
- Przepraszam - westchnąłem, zaciskając dłonie na kolanach.
    Powoli zamrugałem i poklepałem go po plecach.
- Zdarza się najlepszym - zapewniłem, podnosząc go z kanapy. 
    Baekhyun oparł się o mnie i ścisnął moją koszulkę. Pogłaskałem go lekko po głowie, przyglądając się blond czuprynie. Drżał.
- Chodźmy, Baekkie - wyszeptałem. - Nic się nie stało. Przemęczyłeś grą dłonie, więc nic dziwnego, że nie możesz utrzymać szklanki. To moja wina, nie pomyślałem. 
    Odsunąłem się od niego nieznacznie i poprawiłem bandaż, który podwinął mu się lekko na skroni. Chłopak skinął głową, robiąc między nami większą przerwę. Zabrałem wszystkie kartki z tekstami piosenek oraz nutami, chwyciłem za bluzy pozostałej dwójki i otworzyłem drzwi. Spojrzałem w jego stronę.
- Próbujesz iść sam? 
    Zawahał się, ale nie na długo. Ruszył powoli w moją stronę. Jego kroki były małe, ale płynne. Trzymał dłonie wyciągnięte lekko do przodu, by wymacać przeszkody lub w razie upadku się nimi podeprzeć. Gdy do mnie podszedł, uśmiechnąłem się dumny i wyszedłem jako pierwszy. Szedłem z nim ramię w ramię, nie przytrzymując go nawet małym palcem. Wychyliłem się jedynie z pomocą przy wyjściu z windy i budynku, gdzie zależało nam na czasie. Podeszliśmy do samochodu. Wrzuciłem bluzy chłopaków do środka, a następnie przepuściłem mniejszego, by zaraz za nim wsiąść. Trzasnąłem drzwiami, a pojazd ruszył.

3 komentarze:

  1. Hej,
    rozdział jest wspaniały, ale ten wywiad nie powinien taki być,  biedny Beakyun, ale mieli rację wytwórnia musiała o tym wiedzieć, stara sobie radzić, ma wsparcie przyjaciół i przyjaciela...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka,
    rozdział wspaniały, ale ten wywiad... nie powinien taki być... oj biedny Beakyun, ale mieli zupełną rację wytwórnia musiała o tym wiedzieć, Beakyun stara sobie radzić w tej sytuacji, ma wsparcie przyjaciół i przyjaciela...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, ale ten wywiad... :( nie powinien taki być... biedny Beakyun, ale mieli całkowitą rację wytwórnia musiała o tym wszystkim wiedzieć (a może to ich pomysł nawet), ale dobrze, że Beakyun stara sobie radzić w tej sytuacji, ma wsparcie przyjaciół i przyjaciela...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń