czwartek, 1 września 2016

Nieszczęśliwy Krok l 11

Rozdział 11 - Nie tak miało być



    Kiedy wszedłem do salonu wraz z Yixingiem, od razu wszyscy rzucili się, by mnie uścisnąć. Posiedzieliśmy naprawdę do późna, ciągle rozmawiając wcale nie o tym jak się czuję. To była przyjemna odmiana, szczególnie kiedy nie wypytywali mnie ciągle czy mi coś podać albo przynieść. Dobrze wiedzieli, że jeśli będę czego potrzebował to o tym powiem. Byłem im za to bardzo wdzięczny. Teoretycznie oglądaliśmy film, jednak koniec końców każdy opowiadał o tym co się teraz dzieje na nagraniach albo o tym co udało im się już nagrać do nowej płyty. Nie poruszaliśmy tego wieczoru żadnych innych spraw związanych z comebackiem czy też moim wywiadem. Spędziliśmy wieczór jak dobra paczka kumpli zajadająca się burgerami.
    Przed wywiadem również staraliśmy się spędzić czas wszyscy razem, bądź chociaż w większości. Głównie siedzieliśmy w dormie oraz jedliśmy co tylko było nam podane, ale musieliśmy też skoczyć do studio. Większość chłopaków robiła poprawki w tym co już nagrali. W międzyczasie siedziałem z Kai'em na boku, gdzie najpierw przeczytał mi wszystkie piosenki, a potem z naciskiem na moje linijki. Mieliśmy się przyłożyć głównie do jednej piosenki, w której zaczynałem ja. Byli w czarnej dziurze przez brak początku, więc kazano mi się skupić na tym, by móc w końcu to nagrać jak należy. To były dni kiedy mój uśmiech pojawiał się zdecydowanie częściej i na dłużej. Zdawałem sobie sprawę, że będzie ciężko, jednak obecność chłopaków jak i słuchanie jak śpiewają sprawiały, że czułem się lepiej. Zdecydowanie mniej przytłoczony, być może dlatego, że miałem na czym się w końcu skupić i co ze sobą zrobić. Dzień przed wywiadem dostałem listę z pytaniami, którą Chanyeol pomógł mi ogarnąć. On czytał, a ja mówiłem co ma wykreślić.
    Rano obudziłem się, słysząc ciche szuranie. Przekręciłem się na plecy, przecierając oczy i usiadłem powoli. Zginając lekko nogi w kolanach oparłem o nie wyprostowane ręce. Moja głowa była skierowana w stronę dłoni, które lekko pocierałem o siebie. Nie miałem pojęcia kto był w pokoju. W dormie od dłuższego czasu posiadałem własny pokój, więc nie miałem żadnego współlokatora, który mógłby się czymś zajmować. Nie odzywałem się, po prostu czekałem aż będzie mi dane rozpoznać gościa.
- O, wstałeś - skierowałem głowę w stronę Suho i nią skinąłem. - Nie chciałem cię obudzić. 
- W porządku - zapewniłem, zsuwając nogi z łóżka i położyłem stopy na chłodnych panelach. - Która godzina? 
- Za pięć do wpół do dziewiątej - przyznał, na co odetchnąłem z ulgą. Miałem jeszcze trochę czasu. Wywiad zaczynał się pięć po jedenastej. 
    Sięgnąłem powoli ręką w stronę stolika obok łóżka, gdzie zacząłem szukać zwiniętego bandażu. Złapałem go i wsunąłem do kieszonki na piersi. Stopami odszukałem kapci i od razu je w nich zatopiłem. Wstałem, przytrzymując się wezgłowia łóżka, by następnie się porządnie przeciągnąć. Ziewnąłem, przejeżdżając dłonią po twarzy. Przekręciłem się w stronę lidera, który jak mi się wydawało podszedł trochę bliżej.
- Chanyeol już wstał? - zapytałem. Nie chciałem żeby odczuł, że nie chce skorzystać z jego pomocy, bo na pewno był chętny, jednak Park mi już wcześniej pomagał z umyciem się. Miałem jeszcze dziwne i momentami gwałtowne tiki nerwowe kiedy czułem niepewność, a on już ich doświadczył. Wiedział kiedy i jak mnie przytrzymać i przede wszystkim wiązał bandaż idealnie, a tego potrzebowałem w dniu dzisiejszym. Nie mogło mnie nic uwierać ani wadzić mi, bo nie na poprawianiu materiału miałem się skupić.
- Tak, panikował kilkanaście minut temu, że może pora cię budzić bo nie zdążysz - powiedział rozbawiony i poklepał mnie po ramieniu. - Zaraz go tu zawołam. 
    Kiedy opuścił pokój pomyślałem, że mój bandaż nie jest już zbyt świeży. Zwykle otwierałem nowy po kilku dniach kiedy się już naciągał bądź jak mi mówili, że był brudny gdzieniegdzie. Z tym było jeszcze wszystko w porządku, jednak chciałem żeby był ładny. Nie chciałem się zaniedbać i przestać wyglądać schludnie. 
    Ostrożnie uklęknąłem i sięgnąłem dłońmi do torby. Zacząłem grzebać w bocznej kieszeni za szeleszczącą paczuszką. Wyciągnąłem jedną spośród kilku i przejechałem po niej kciukiem. Wahałem się. Nie byłem pewny czy bez niego nie byłoby lepiej, mniej drastycznie dla fanów.
- Nad czym się zastanawiasz? - usłyszałem niski głos chłopaka i wstałem, przytrzymując się stolika. 
- Myślisz, że powinienem dzisiaj zasłaniać oczy bandażem?
- A dlaczego nie, skoro lepiej się czujesz, mając go?
    Odetchnąłem. To była prawda. Zdecydowanie dodawał mi pewności, ale także uniemożliwiał otworzenia oczu. Kiedy go nie miałem, powieki automatycznie same się unosiły kiedy przestawałem myśleć, by mieć je zamknięte. 
    Machnąłem ręką, podając mu bandaż, który najpewniej schował w kieszeni dżinsów. Wskazałem mu na szafę, na której wisiały ubrania, które wczoraj wieczorem Yixing pomógł mi przygotować. Miałem się ubrać dość luźno, więc wybraliśmy czarne rurki, zwykłą czarną koszulkę i bejsbolówkę. Przeszliśmy do łazienki, gdzie wyższy posadził mnie i zaczął lać wodę do wanny. Rozebrałem się do bokserek, a on podał mi ręcznik, którym owinąłem się wokół pasa. Zsunąłem spod niego bieliznę i skopałem ją gdzieś na bok. Kiedy woda wypełniła wannę odpowiednią ilością, złapałem się przyjaciela by z jego pomocą wejść do wanny. Uklęknąłem w pianie, zsuwając ręcznik i podałem mu go w tym samym momencie, siadając. Zacząłem się myć, nie pomijając włosów. W tym samym czasie chłopak poszedł po bieliznę dla mnie jak i ubrania, które zostały w sypialni. 
    Gdy się oporządziłem w łazience, przeszliśmy do mojego pokoju, gdzie zasiadłem na łóżku. Park wyciągnął opakowanie i pomachał mi nim przed twarzą. 
- Więc co zdecydowałeś? - zapytał.
- Zawiąż, najwyżej na miejscu zapytam prowadzących - poprosiłem, a on bez wahania to zrobił. Moja głowa oraz włosy poczuły ogromną ulgę od braku uwierania czy ciągnięcia. 
    Śniadanie zjedliśmy dość szybko, bo jak się okazało mieliśmy być trochę wcześniej. Wywiad miał być tylko ze mną i chłopaków on nie dotyczył, jednak postanowili pojechać ze mną. Nie wszyscy, bo niektórych już nie było, ale i tak cieszyłem się z tego powodu. Ostatni taki stres przed jakimkolwiek pokazaniem się w telewizji czułem kilka lat temu, kiedy były nasze początki. Teraz był on jeszcze większy i intensywniejszy. Były to pierwsze iskry. 
    Byliśmy już w połowie drogi, kiedy odczułem mocniejszy ścisk w żołądku. Z jednej strony fajnie było na nowo odczuć tak intensywny stres przed wywiadem jak za naszych początków, a z drugiej miałem przez to złe przeczucia. Siedziałem w samochodzie między Chanyeolem, a Kyungsoo. Z przodu na miejscu pasażera siedział Junmyeon. Nie było sensu jechać większą ekipą. Te kilka osób mi wystarczyło bym odczuł wystarczające wsparcie. Uniosłem dłonie, by przejechać ostatni raz po białym materiale, jednak zostałem złapany za nadgarstki z obydwóch stron. Wydałem z siebie odgłos zdezorientowania.
 - Ubrudzisz.
    Obróciłem głowę w stronę Kyungsoo, a moje ręce zostały uwolnione. Prychnąłem cicho pod nosem, miałem czyste dłonie. Dbałem o nie tak jak o żadną inną część mojego ciała. 
    Kierowca dał nam znać, że powoli dojeżdżamy, więc Chanyeol postanowił zadać mi kilka pytań, które zapamiętał. Odpowiedzi przychodziły mi z łatwością, nie lubiłem okłamywać fanów, więc nie musiałem zmyślać. Co najwyżej trochę zaokrąglałem do tego co lepiej zniosłyby ich uszy. Dopytałem jeszcze Suho czy na pewno lista została odesłana, ten odpowiedział, że osobiście tego dopilnował. 
  Gdy tylko samochód się zatrzymał, usłyszałem masę krzyków i głosów. Ilość miejsc na widowni była ograniczona, jednak miejsca wokół budynku było tyle co nie miara. Brałem to pod uwagę. Miałem tylko nadzieje, że exo-l okażą się na tyle wyczulone, że nie zapolują na nas jak nie raz na lotniskach. Skinąłem głową, dając znać, że jestem gotowy po czym usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi. Przesunąłem się powoli po siedzeniach do prawej strony i opuściłem pojazd, przytrzymując się go. Krzyki wydawały się być jeszcze głośniejsze, gdzieś w tle obijało mi się o uszy jak fani śpiewali jedną z naszych piosenek. Promise.  
    D.O objął mnie lekko ramieniem, powoli przemieszczając się w stronę wejścia. Starałem się machać w każdą możliwą stronę i uśmiechać się najładniej jak tylko potrafiłem mimo bólu, który narastał od środka, że nie mogłem tego wszystkiego zobaczyć. Od zawsze lubiłem przyglądać się plakatom, które przynoszono na nasze koncerty, wywiady czy fanmeety. Docenialiśmy to, że tylu osobom chciało się poświęcić swój czas, by przekazać nam coś miłego.
    Weszliśmy do środka gdzie było zdecydowanie ciszej, jednak nie dano nam się długo tym nacieszyć. Na wejściu przywitano się z nami i zaprowadzono do wyznaczonego miejsca. Weszliśmy wszyscy do garderoby, gdzie usiadłem na krześle. Planowano mnie pomalować i ułożyć włosy, ale bandaż uniemożliwiał im to. Nałożono mi tylko krem bb i rozczesano włosy, traktując je prostownicą. Moje ubranie nie robiło im różnicy, więc nie musiałem się w nic przebierać. Odetchnąłem, przekręcając się na krześle w stronę chłopaków.
- Gdzie będziecie podczas wywiadu?
- Ja z tobą - odrzekł Suho. 
- My będzie oglądać wszystko z boku - zapewnił Chanyeol.
    Skinąłem głową i odetchnąłem. Odwróciłem głowę w stronę kobiecego głosu informującego nas, że za dwie minuty zaczynamy. Wstałem powoli z krzesła, poprawiłem swoją koszulkę oraz bejsbolówkę. Opuściliśmy garderobę, ruszając za kobietą. Zatrzymaliśmy się dopiero na backstage'u. Czułem już ten potworny zaduch stworzony przez tysiące lamp. Wziąłem ostatnie dwa łyki wody, poczekaliśmy tylko na znak i poszliśmy. Suho szedł ze mną ramie w ramię bym się nie pogubił. Po pomieszczeniu rozniosły się krzyki, piski i wołanie mojego imienia. Wręczono nam mikrony, skłoniliśmy się lekko, witając się oraz przedstawiając, a następnie usiedliśmy na kanapie. To było niesamowicie dziwne uczucie siedzieć przed setką ludzi i ich nie widzieć, a jeszcze dziwniej nie widząc prowadzącej, która zawzięcie o nas mówiła do kamer oraz publiczności. Lider poklepał mnie lekko po plecach, a ja oblizałem przyschnięte wargi i spróbowałem się rozluźnić jak tylko mogłem. 
- Baekhyun oraz Suho - powtórzyła tym razem w naszą stronę, głos miała sympatyczny, a po tym jak mówiła domyślałem się, że się uśmiecha. Uniosłem lekko kąciki ust i skinąłem głową, potwierdzając.  - Kiedy ostatnim razem cię widzieliśmy twoje włosy były ciemniejsze - zauważyła, na co skinąłem znowu głową. - Co cię pchnęło do zmiany?
- Ostatnio całe moje życie się zmieniło, więc nie szczędziłem sobie już na włosach - przyznałem.
- Zrobił to dla exo-l, uwielbiają go w tym kolorze - rzucił lider, śmiejąc się.
    Widownia wydała z siebie zadowolone okrzyki, a ja tylko uśmiechnąłem się rozbawiony i im pomachałem.
- Tak jak wspomniałeś przed chwilą - zaczęła - twoje życie ostatnio się zmieniło. Jak się czujesz?
- Lepiej - zapewniłem, co było zgodne z prawdą. 
- To dobra wiadomość - powiedziała. - Rozumiem, że ostatni czas bez zespołu czy fanów to był twój czas na poukładanie sobie tego wszystkiego w głowie? - zapytała, a kiedy potwierdzająco skinąłem głową, ona kontynuowała. - Na pewno mnóstwo osób zastanawia się czy nie ma już nadziei na powrót twojego wzroku. Lekarz wydał już ostatnią opinie?
    Głęboko odetchnąłem i uniosłem mikrofon do ust.
- W ciągu tego ostatniego czasu miałem przeprowadzany jeden zabieg. - przyznałem - Chodziło o usunięcie nacisku na nerw i został on bezproblemowo usunięty, jednak to nic nie po...
- Uważasz, że został on źle przeprowadzony? - wtrąciła. 
- Nie - przyznałem szczerze. - Zabieg został przeprowadzony jak najbardziej prawidłowo i tego jestem pewny. 
- Więc dlaczego się nie udało?
- Tego nie wie sam lekarz.
- Czy tamten zabieg był ostatnią deską ratunku i nie ma już nadziei na to żebyś jeszcze kiedyś pomógł zobaczyć swoją rodzinę, przyjaciół z zespołu czy fanów?
    W moim gardle powstała lekka gula, którą momentalnie starałem się przełknąć. To było dosadnie zadane pytanie.
- Nadzieja jest zawsze - uśmiechnąłem się mimo wszystko, wsłuchując się w rozczulone odgłosy roznoszące się po sali. 
    Kobieta zwróciła się do publiczności, przypominając o możliwości zadania mi pytania pod koniec programu. W między czasie Suho podał mi szklankę wody, a ja bez wahania ją wziąłem i upiłem spory łyk, próbując pozbyć się guli. Wyciągnąłem rękę do stolika by ją odłożyć, jednak lider lekko mnie wypchnął do przodu bym postawił ją na meblu, a nie przed. Podziękowałem mu cicho, prostując się i obracając z powrotem do prowadzącej.
- Jesteście tu przede wszystkim, by uspokoić fanów względem ciebie i nadciągającego comebacku. Bierzesz w nim udział?
- Oczywiście - skinąłem głową.
- Więc możemy się spodziewać twojego głosu na płycie?
- Nie ma innej możliwości. Mimo wypadku ciągle należę do EXO i to się nie zmieni.
    Odetchnąłem, kiedy dłoń siedzącego obok znalazła się między moimi łopatkami, by mnie lekko tam poklepać. Suho krótko potwierdził, że należałem i będę należał do zespołu, bez względu na wszystko.  
- Świetnie! - przyznała. - Myślę, że takiej odpowiedzi każdy oczekiwał, prawda?
    Fanki głośno krzyknęły, potwierdzając na co kobieta się krótko zaśmiała i wróciła do pytań. 
- Z tego co wiemy to mało co pamiętasz z tamtego dnia - odetchnęła, ciągle szeleszcząc kartkami. Zacząłem skubać palcami w swoich spodniach, ale cały czas uważnie słuchałem. - Mimo wszystko jestem ciekawa czy czujesz, że była to wina ekipy, ochrony bądź ze strony niedopilnowania odpowiedniego zabezpieczenia sceny?
  - Nie, to wszystko było moją chwilą nieuwagi. Podszedłem za blisko krawędzi i to była tylko moja wina, nikogo innego. 
- Mhm, rozumiem - przyznała, po czym chrząknęła, poprawiając się w fotelu. - Mamy nagranie z tamtego dnia. Pozwól, że je teraz włączymy, by ocenić jak to wyglądało.    
    Spiąłem się lekko, nie mogłem tego zobaczyć, jednak mój słuch stawał się coraz bardziej czuły na ciche dźwięki czy odgłosy. Zapanowała ciężka cisza w powietrzu. Miałem wrażenie, że niektórzy z publiczności wstrzymali oddech. Junmyeon zawiercił się obok mnie po chwili wahania prawdopodobnie, obracając się w stronę ekranu. Głośniki cicho zaszeleściły, by następnie wypełnić całą salę jedną z naszych piosenek. Wszystko brzmiało dobrze i wcale nie niepokojąco, do pewnego momentu. Muzyka przez krótką chwile leciała, by zaraz zostać całkowicie zatrzymana. Głosy zostały urwane w połowie tekstu, a tysiące ludzi wypełniających hale krzyknęło równo jakby trenowali to od dłuższego czasu. Był to fancam. Dziewczyna, która nagrywała była zapłakana oraz krzyczała moje imię. Jej głos drżał, po głośnych szelestach domyślałem się, że nie tylko głos. Panował chaos. Ludzie głośno krzyczeli, chłopaki z zespołu próbowali nad tym jakoś zapanować. Prosili o zachowanie spokoju. Jednak to nic nie zdziałało. Wyobrażałem sobie co tam się musiało dziać, podczas kiedy ja po chwili miałem głuchą ciszę i ciemność przed oczami. Przeszły mnie nieprzyjemnie dreszcze, a paznokciem zacząłem mocniej skubać w materiale spodni. Drugą dłonią dość nerwowo obracałem mikrofon w ręce, mimo wszystko stałem się wyglądać jak najspokojniej. Wideo zostało wyłączone, na co wypuściłem cicho powietrze.
- Myślę, że faktycznie można by to nazwać... - przeciągnęła, zastanawiając się. 
- Nieszczęśliwym krokiem - odpowiedziałem za nią, by następnie oblizać przyschnięte wargi. 
- Dokładnie - odrzekła, a w powietrzu po raz kolejny uniosła się ciężka cisza. Nie trwała ona długo. Gdzieś na końcu sali rozniósł się głośny szloch.
    Gdy tylko to usłyszałem, bez zastanowienia uniosłem z powrotem mikrofon. Wstałem powoli i pomachałem przed siebie, unosząc wysoko rękę. 
- Wszystko ze mną dobrze - zapewniłem, uśmiechając się. - Nie musicie płakać. Nie lubię kiedy płaczecie z mojego powodu - przyznałem, przechylając lekko głowę na bok. Usiadłem z powrotem po chwili i pomachałem lekko ręką przed siebie, wskazując ślepo jakieś miejsce. - Może ktoś jej podać chusteczkę? 
    Chwile poczekaliśmy z kontynuowaniem wywiadu, dopóki lider nie poinformował mnie, że moja prośba została spełniona. Podziękowałem, wziąłem szybkie dwa łyki wody i zwróciłem się w stronę zadającej pytania. Dałem znać, że możemy ruszyć dalej. Kobieta zabrała coś z ławy, przesuwając po niej naczyniami. Przewróciła kilka kartek, by następnie chrząknąć i wrócić do pytań. 
- Powiedz nam... czy byli członkowie zespołu się z Tobą kontaktowali w jakikolwiek sposób? Dzwonili, pisali, a może przyjechali się z tobą zobaczyć? Z tego co wszystkim wiadomo miałeś świetny kontakt z Huangiem Zitao. 
    Rozchyliłem usta, by zaraz po tym je zamknąć. Myślami cofnąłem się do wczoraj, kiedy z Chanyeolem siedzieliśmy nad listą pytań. Czytał mi wszystko co tam było, nawet kilka razy, a ja zastanawiałem się czy to jest w porządku czy jednak nie. Wykreśliliśmy tylko dwa albo trzy i nie pojawiły się, jednak padło pytanie, którego w ogóle nie było. Nie wiedziałem jak odpowiedzieć ani jak to się stało, że ono się pojawiło. Wytwórnia zwykle zabraniała wszystkim uzyskiwania od nas informacji na temat byłych członków ani nam, nie wolno było poruszać tego tematu. Nawet kiedy wracaliśmy do czegoś sprzed trzech lat, mieliśmy starać się nie napominać ich imion. 
- Nie mamy w ogóle kontaktu z byłymi członkami EXO - odrzekł za mnie, Suho. 
- Baekhyun? 
- To prawda - zapewniłem po chwili. - Nikt z nas nie ma z nimi kontaktu, nawet jeśli kiedyś mieliśmy świetne relacje. 
- Więc nie skontaktowali się z tobą nawet mimo takiej sytuacji? 
- Nie - odpowiedziałem równie szybko jak ona zadawała pytania. Robiła to tak bym nie miał, jak się nad nimi bardziej zastanowić. Nie lubiłem tego.   
- Rozumiem - przyznała po chwili zastanowienia. Widownia szeptała głośno między sobą, jednak było tego za dużo, by cokolwiek zrozumieć. - Teraz pytanie odnośnie reakcji twoich najbliższych. Jesteś gotowy?
    Jakbym miał wybór, skinąłem głową.
- Jesteś teraz niewidomy. To spora dysfunkcja, a co z tym idzie to obciążenie dla twojej rodziny, ale przede wszystkim dla pozostałych członków EXO. Jak przyjęła to twoja rodzina, wytwórnia i przyjaciele?  
    Siedziałem, kręcąc mikrofon w dłoniach. Głowę miałem cały czas ustawioną tak samo, nie byłem w stanie się nawet poprawić na kanapie. Kolejne pytanie, którego w ogóle nie było na liście i kolejne pytanie, które w ogóle nie powinno być zadane. Czułem jak mój żołądek zamienia się w supeł i coraz mocniej zaciska. Gula w gardle wróciła, ale tym razem w większym rozmiarze. Nie miałem pojęcia jak na to zareagować, podkreślenie dysfunkcji i obciążenia przyprawiły mnie o dziwny ciężar z tyłu głowy.
- Cóż... ja... - chrząknąłem cicho, zaczynając poprawiać bandaż, mimo że wcale się nie podwinął. Cały czas w nim dłubałem i oblizywałem wargi jakby od dłuższego czasu nie miały kontaktu z wodą. Przejechałem dłonią po ustach, na końcu drapiąc się pod brodą. 
- Baekhyun ma bardzo wyrozumiałą rodzinę, która nie żyje typowo koreańskimi przekonaniami* - Suho odezwał się, odpowiadając za mnie. Jego ton był poważny i szorstki. Jak nie jego. - Wytwórnia nie ma żadnego "ale", bo nie stracił głosu. Wciąż może funkcjonować jako jeden z ich podopiecznych. A jeśli chodzi o nas, używając sformułowania "przyjaciele" to wspieramy Baekhyuna jak tylko możemy. Zawsze możemy na siebie liczyć, nie tylko w tych świetnych chwilach, gdy odbieramy nagrody na scenie, ale także kiedy któryś z nas jest w potrzebie. 
   Kobieta tylko mruknęła, dając znać że przyjęła odpowiedź i nie zamierza dopytywać dalej. Prawdopodobnie oczekiwała czegoś innego, ale to nie przeszkodziło jej w tym, by zadać szybko kolejne pytanie, nie dając mi się jeszcze otrząsnąć po poprzednim. Ścisnąłem mocniej mikrofon.
- Co z grą na pianinie? Z tego co nam wiadomo uwielbiasz grać, dlatego też podczas poprzedniej trasy fani mieli okazje to oglądać. Myślisz, że exo-l będą miały okazje jeszcze kiedykolwiek to zobaczyć i usłyszeć?
    Suho wcisnął mi szklankę do dłoni, zauważając, że mam problem z wzięciem głosu. Poruszałem ustami jakbym mówił, że dziękuje i napiłem się, opróżniając całą. Odetchnąłem, odchrząkując. 
- Nie mogę tego obiecać. Zrobię wszystko co w swojej mocy, by exo-l miały jeszcze szanse zobaczyć jak gram.  
- A komponowanie? Piosenka Lucky została napisana przez ciebie oraz Chanyeola, zgadza się? - przerwała, a ja słabo skinąłem głową - Myślę, że fani na pewno chcieliby usłyszeć jeszcze nie raz jakąś piosenkę napisaną przez ciebie.
- Będę dawał z siebie teraz jeszcze więcej i - zakaszlałem, czując ostre drapanie w gardle - myślę, że w razie problemów chłopaki pomogą mi z napisaniem słów, które ułożę w głowie.
- Co z przyszłymi teledyskami bądź koncertami, będziemy mogli cię tam zobaczyć tańczącego? - zapytała.
- Nie możemy na razie niczego zdradzić względem naszego comebacku - Junmyeon wyprzedził mnie z odpowiedzią, za co w głębi serca dziękowałem mu po raz kolejny.
    Kobieta zaśmiała się, twierdząc że takiej odpowiedzi się spodziewała, ale warto było zapytać. Dała nam chwile wytchnienia, zwracając się w stronę publiczności. Przyjaciel polał nam wodę do pustych szklanek. Wręczając mi moją, wyszeptał żebym wytrzymał końcówkę i starał się jakoś rozluźnić, bo rzuca się w oczy, że nie jest tak jak powinno być. Starałem się, sam chciałem pokazać fanom, że wszystko w porządku i tak będzie, ale pytania, które padły i o których w ogóle nie zostałem poinformowany były nie fair. 
    Kaszlnąłem, gdy kobieta zwróciła się w naszą stronę, informując nas o tym, że właśnie losowane są osoby, które będą mogły mi coś powiedzieć bądź o coś zapytać. Lubiłem, gdy programy, w których występowaliśmy organizowały coś takiego, ale chciałem już stamtąd pójść. Czułem jakbym stopą właśnie musnął piasek na dnie głębokiego oceanu. Ze sztucznym rozbawieniem lider potrząsł mną, przywracając mnie na ziemie. Przeprosiłem i dałem znać, że jestem gotowy.
- O co chodzi z tym bandażem na twoich oczach? - zapytała nieśmiało, a ja odwróciłem głowę w stronę, gdzie wydawało mi się, że stoi. 
- Czuję się lepiej kiedy go mam - przyznałem, lekko gładząc po nim opuszkami placów. - Mam czymś zasłonięte oczy i nie mam jak ich otworzyć, przez co... - zastanowiłem się jak dobrze ująć to w słowa - czuję się pewniej przez to, że nie mogę niekontrolowanie uchylić moich powiek. To brzmi dziwnie, wiem, ale nawet gdybym teraz mógł otworzyć moje oczy to ciemność będzie normalna przez to, że są czymś zasłonięte, a bez tego... - urwałem na chwilę. - To tak jakbyście położyli się spać, jednak po chwili przypominacie sobie o czymś i siadacie. Chcecie otworzyć oczy, bo przecież musicie się rozejrzeć, ale problemem jest to, że one nie są wcale zamknięte. To po prostu ciemność, której nie możecie się pozbyć.  
    Nie chciałem nikogo dołować ani przestraszyć, ale chciałem być szczery. Chciałem też pokazać, że nawet jeśli jest mi źle z pewnymi rzeczami to za jakiś czas będzie lepiej, bo byłem pewny, że będzie, że nawet kiedy życie obróci się o sto osiemdziesiąt stopni to niekoniecznie trzeba próbować je przekręcać z powrotem, a ukształtować na tym swoją nową rzeczywistość. 
- Jest Ci smutno? - Padło kolejne pytanie.   
- Tylko trochę. - Uśmiechnąłem się lekko i trochę nerwowo, słysząc smutny chórek. - Ale czasami smutek też jest potrzebny - zapewniłem. 
    Suho zaśmiał się krótko, mówiąc że to prawda. 
- Nie odejdziesz z zespołu jak poprzednia trójka, prawda? - Głos drżał, ale trudno było mi stwierdzić czy to stres, czy smutek bądź strach. 
 - Nie. Nigdy nie zrobiłbym tego chłopakom, exo-l czy moim Aeries - powiedziałem, składając tymi słowami obietnice. Nie wiedziałem czy bardziej samemu sobie czy wymienionym osobom, ale była to obietnica, której czy tak, czy tak nie chciałem złamać. 
    Kobieta oznajmiła, że zostały dwie ostatnie osoby. Zaszeleściła karteczkami losując, gdy wybrała jedną, rozłożyła ją i przeczytała komu poszczęściło się dostać przedostatnie pytanie. 
- Gdybyś mógł teraz cofnąć czas, zrobiłbyś to w zamian za bycie zwykłym człowiekiem? Gdyby nie bycie w EXO to nigdy by nie doszło do tej sytuacji.
    Zawiesiłem mikrofon przy ustach, nie spodziewając się takiego pytania. Było ono dobrze przemyślane i ciekawe. Nigdy nie wątpiłem w kreatywność naszych fanów, chociaż miałem nadzieje, że następne i ostatnie pytanie będzie proste i krótkie. Zastanowiłem się przez krótki moment.
- Nie, niczego nie żałuje. Mam cudownych przyjaciół i jeszcze cudowniejszych fanów, którym mnóstwo zawdzięczam. - Pomasowałem się po karku, myśląc dokładnie nad tym co mówię. - Bez wzroku mogę funkcjonować, bez was wszystkich nie byłbym w stanie. 
    Fanki odezwały się głośnym chórkiem, krzycząc głośno sylabami, że mnie kochają. Uśmiechnąłem się pod nosem, lekko im machając. Starałem się ukryć drżenie moich dłoni. Nie chciałem by było to widoczne.
    Ostatnie.  
- Jak się czujesz z tym, że już nigdy nie zobaczysz nikogo ze swojej rodziny czy przyjaciół? Albo, że nie będziesz w stanie zobaczyć, jak fani robią White Ocean podczas waszych koncertów?
    Przełknąłem głośno ślinę, nie orientując się nawet, że moje dłonie były puste, a przetwornik leżał na ziemi. Trzymałem lekko pochyloną głowę, czując jak mój bandaż na skroniach robi się coraz bardziej wilgotny. W mojej głowie ciągle siedziały pytania spoza listy, a to idealnie się do nich wpasowało. Było dobre, ale zdecydowanie za trudne. Trudnością tych pytań było to, że zbyt wiele uświadamiały. Przesunąłem dłoń na czoło i pomasowałem się po nim palcami, starając się wymyślić dobrą odpowiedź. Wszystkie literki pouciekały i zaczęły łączyć się w dziwne, bezsensowne wyrazy. Nie umiałem niczego dobrego wymyślić. Gdy chciałem się odezwać, kończyło się tylko na otworzeniu, a następnie momentalnym zamknięciu ust. Pochyliłem mocniej głowę, ściskając przy tym delikatnie zęby. Kiedy do moich oczu napłynęły łzy jedynie pomyślałem, że bandaż stał się o wiele bardziej przydatny niż się tego spodziewałem. 
- To ciężkie pytanie - powiedział Suho, lecz potem słyszałem tylko pojedyncze słowa, które nijak brzmiały, gdy je ze sobą łączyłem w jedno zdanie. Przetarłem czoło i przeczesałem włosy palcami, wypuszczając z siebie powietrze. Pochyliłem się do przodu, szukając ręką mikrofonu. Gdy na niego trafiłem złapałem mocno, by nie wypadł mi spod drżącej dłoni i podniosłem. Odłożyłem go obok nogi, by następnie przetrzeć dłonie o spodnie na udach. Pokręciłem lekko głową, rozciągając przy tym mięśnie szyi i karku. - Cały czas wierzymy w to, że znajdzie się jakiś sposób na to, by przewrócić wzrok Baekhyunowi. Tak jak powiedział "nadzieja jest zawsze" - odrzekł.
    Materac się lekko ugiął, a następnie uniósł pod brakiem przygniatającego go ciała. Poklepał mnie po ramieniu, dając znać bym wstał i tak też zrobiłem. Obejmując mnie lekko ramieniem, pochyliliśmy się do przodu dziękując za wywiad oraz tak liczną obecność. Lider rzucił jeszcze parę słów, by wyczekiwali cierpliwie naszego comebacku, bo to będzie zdecydowanie coś.  
    Podziękowaliśmy prowadzącej i skłoniliśmy się jeszcze kilka razy. Zeszliśmy ze sceny, znikając na backstage'u. Chłopak cały czas mnie lekko obejmował jakby obawiał się, że zaraz osunę się na ziemie. Było mi niesamowicie duszno. Gdy przeszliśmy dalej, oparłem się o parapet i mocniej pochyliłem głowę. Po wymacaniu framug otworzyłem okno na oścież. Kaszlnąłem kilka razy, mając wrażenie jakby gula w gardle ciągle rosła. Stanęli ze mną, gorączkowo szepcząc między sobą. Obróciłem się po chwili, przecierając usta kciukiem.
- Wracajmy. 


* W Korei jakiekolwiek dysfunkcje stanowią hańbę dla rodziny.

3 komentarze:

  1. Hej,
    tak mi smutno, ciężko mu z tą sytuacją, a tutaj zadała takie pytania jakich nie było...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka, hejka,
    rozdział wspaniały, ale smutno mi, Baykuunowi jest ciężko z tą sytuacją poradzić sobie, a tutaj ta reporterka zadała takie pytania jakich nie było na liście...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, ale bardzo smutno mi, Baykuunowi jest trudno poradzić sobie z tą sytuacją, a tutaj ta reporterka zadała takie pytania jakich nie było na liście...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń